Informacja, że grupa KBC postanowiła zakończyć swą polską przygodę i wystawiła na sprzedaż Kredyt Bank i Wartę, jest jedną z tych, o których spekulował rynek, a jednocześnie była w pewnym momencie dementowana przez głównego zainteresowanego.
Panuje pogląd, że inwestując na giełdzie, warto kupować plotki i sprzedawać fakty. Strategia to ryzykowna, bo nie zawsze plotka ma pokrycie w skrzętnie skrywanej przez zainteresowanych rzeczywistości. Tak było, gdy pojawiły się plotki, że Nokia zostanie sprzedana w kawałkach. Plotka ożywiła rynek, była dementowana i do transakcji – na razie – nie doszło.
Przed wielu laty w rozmowie z jednym z analityków zostałem zapytany, co sądzę o jakiejś koncepcji. Pytanie dotyczyło spółki niepublicznej, którą na co dzień się zajmowałem jako dziennikarz. Stwierdziłem, że takie zdarzenie jest w jakimś stopniu prawdopodobne. I o sprawie zapomniałem. Po kilku dniach skontaktował się ze mną inny analityk i spytał, czy prawdą jest, że twierdzę, że takie zdarzenie będzie miało miejsce. Okazało się, że moja odpowiedź stała się bazą do plotki. Sporo czasu zajęło mi wyjaśnienie, że to była odpowiedź na pytanie.
Czasami firmy, których plotki dotyczą, pozostawiają je bez komentarza, posiłkując się np. stwierdzeniem, że z zasady nie komentują pogłosek i spekulacji prasy. Czasami po prostu odmawiają komentarza. A bywa też, że – jak w ostatnim tygodniu Telekomunikacja Polska, a kilka dni wcześniej grupa ITI – firmy wydają oficjalne oświadczenia, które potwierdzają lub zaprzeczają pogłoskom.
Wszelkie komunikaty zaprzeczające pogłoskom czytam bardzo uważnie. Z ich języka staram się odgadnąć, czy jest to zaprzeczenie twarde czy też miękkie. Sprawdzam np., czy w komunikacie jest dosłowne odniesienie do treści pogłoski czy też sprytna figura stylistyczna dementująca informację, która tak naprawdę nie została podana.