Nie inaczej jest w tym roku. Można znaleźć prognozy kursu złotego, wzrostu PKB czy też wartości indeksów na koniec 2012 r. Przewidywane są zdarzenia, do których dojdzie, zarówno dotyczące spółek, jak i branż albo nawet całego świata. To, czego mi brakuje, to rozliczenia przez większość autorów wcześniejszych przewidywań. Tylko nieliczni to robią.
A rozliczenie bywa ciekawe. Na początku 2010 r. polskie media obiegła informacja o prognozach renomowanego banku inwestycyjnego Bank of America/Merrill Lynch dotyczących kursu złotego i wartości WIG20 na koniec 2011 r. Euro – wedle tych prognoz – miało kosztować ok. 3 zł. Czasami z przewidywań starają się rozliczyć analityków media i publikują listy najbardziej nietrafionych prognoz. Ale to nie to samo co autorskie wyjaśnienie rozbieżności.
Nie mam szklanej kuli. Jednak i mnie w końcu roku udziela się wróżbiarski nastrój, choć wartości złotego czy poziomu indeksu nie zamierzam przewidywać. Głośno natomiast powiem, czego się boję. W 2012 r. boję się długu. Nie tego publicznego, tylko tego w spółkach.
Strach przed długiem w sytuacji, gdy według NBP zasoby gotówki w firmach są rekordowo wysokie – na koniec października wynosiły 183 mld zł – brzmi pewnie dziwnie. Tyle tylko, że jedni mają pieniądze, a inni długi. Jak bolesne może być wypowiedzenie umowy kredytowej przez bank, przekonali się w ostatnich dniach akcjonariusze Trakcji Tiltry. Najpierw umowy kredytowe ze spółkami zależnymi tej giełdowej firmy wypowiedziały banki Pekao SA i Raiffeisen, a kilka dni później dołączyły do nich trzy następne – PKO BP, ING Bank Śląski oraz Bank Millennium. Powodem wypowiedzenia umów jest utrata wiarygodności kredytowej i zagrożenie bankructwem spółek z grupy Trakcji Tiltry.
Patrząc na to, co się stało w tej grupie, przypomniałem sobie historię mojego ulubionego Elektrimu. Im bliżej było terminu wykupu obligacji zamiennych konglomeratu, tym więcej banków rezygnowało z dalszego finansowania tej ówczesnej spadającej gwiazdy warszawskiej giełdy i nie przedłużało kredytów. To była pouczająca historia.