Jak w świetle najnowszych prognoz Komisji Europejskiej dla krajów Unii Europejskiej wyglądają perspektywy polskiej gospodarki?
Wzrost w tym roku będzie wyraźnie słabszy niż w 2011 r. we wszystkich krajach Unii Europejskiej, z wyjątkiem Danii. Również w Polsce oczekiwany jest spadek tempa wzrostu z 4,3 w 2011 r. do 2,5 w 2012. To jest wyraźnie słabsza prognoza niż optymistyczne komentarze prezesa NBP sugerujące rewizję wzrostu PKB w górę z poziomu 3,1 zapisanego w listopadowej projekcji inflacji. Z drugiej strony wzrost na poziomie 2,5 proc. według Komisji byłby najwyższym w całej Unii. Również w stosunku do prognoz jesiennych prognoza wzrostu dla Polski jako jedna z nielicznych nie została zrewidowana w dół. Komisja bardzo istotnie obniżyła prognozę wzrostu dla strefy euro. W przypadku Niemiec, naszego głównego partnera handlowego, ta rewizja jest mniejsza, jednak prognoza wzrostu PKB w całym roku w jest na istotnie słabszym poziomie niż 3,0 proc. w 2011 i będzie miało to swoje odzwierciedlenie w słabszym wkładzie eksportu we wzrost PKB w Polsce. Spadkowy trend był w tym przypadku obserwowany już od połowy 2010 roku. Tylko spowolnienie popytu krajowego w drugiej połowie 2011 osłabiło import i spowodowało, że wkład eksportu netto we wzrost PKB był pozytywny.
Pojawiają się głosy, że kryzys się kończy. Patrząc na giełdy, które są dobrym wskaźnikiem wyprzedzającym to, co będzie działo się w realnej gospodarce, możemy dostrzec pewien optymizm. Czy odbicie jest coraz bliższe?
Na to, żeby zbliżyć się ku końcowi politycy pracowali od połowy 2010 roku, czyli prawie dwa lata. Chciałoby się więc pokusić o stwierdzenie, że zbliżamy się ku końcowi. Najważniejsze wciąż są obserwacje danych ze strefy realnej. My zwracamy obecnie uwagę na dane o zatrudnieniu, ponieważ o ile niektóre wieści ze Stanów Zjednoczonych są pozytywne, o tyle poziom zatrudnienia wciąż rozczarowuje. Dopóki nie zobaczymy poprawy na rynku pracy w gospodarkach europejskich i w USA, ciągle będziemy się poruszać na krawędzi. Politycy krajów strefy euro przeszli długą drogę w ostatnich dwóch latach, analizując różne rozwiązania poprawiające stan gospodarki i wprowadzając pewne zmiany w systemie finansów publicznych. Dzieją się rzeczy, o których wcześniej nikt by nie pomyślał, np. Francja podnosi wiek emerytalny w przededniu wyborów prezydenckich. To sprawia, że można być delikatnym optymistą, ale ciągle jeszcze jesteśmy blisko krawędzi. Argumenty dla pesymistów wciąż jeszcze się znajdą, np. niezakończony temat Grecji.
Analitycy rynków finansowych zwracają uwagę na to, że dotychczas znane mechanizmy ekonomiczne przestały się sprawdzać. Przykładem może być polityka luzowania ilościowego banków centralnych, która nie skutkuje, przynajmniej na razie, wysoką inflacją. Czy dzisiaj prognozowanie jest w ogóle możliwe?