Trwająca od lat dyskusja o usuwaniu barier utrudniających życie polskim przedsiębiorcom, pomimo deklaracji rządu, przynosi mizerne skutki. Przedsiębiorcy zaskakiwani są nowymi regulacjami, które w sposób istotny utrudniają pracę firm, nierzadko z dnia na dzień zmieniając warunki ich funkcjonowania na rynku. Obserwujemy nader często zjawisko psucia prawa, nowelizacja wprowadzanych ustaw jest tak powszechna jak ich trudności interpretacyjne, które później próbują rozwikłać najtęższe prawnicze autorytety.
W tej materii niepodważalne,, zasługi" ma Ministerstwo Finansów, które od lat wykazuje wyjątkową aktywność w tworzeniu nowych regulacji. Aktywność ta jednak, jak się wydaje, jest odwrotnie proporcjonalna do jakości przedkładanych Radzie Ministrów i parlamentowi projektów ustaw.
Bez analizy zmian
Proponowane regulacje bardzo często nie zostają poprzedzone konieczną analizą ich skutków, myślą przewodnią przy ich opracowywaniu jest bowiem dość prymitywnie pojmowany doraźny fiskalizm, który w dłuższej perspektywie nie tylko nie generuje planowanych dochodów budżetu, ale często uniemożliwia rozwój czy też wymusza ograniczenia produkcji z oczywistymi skutkami dla rynku pracy. A przecież powszechnie wiadomo, i takie też były zapewnienia obecnego rządu, że nowe regulacje nie mogą zaskakiwać przedsiębiorców. Szczególnie w przypadku nowych obciążeń, które decydują często o przyszłości firmy, zmieniając warunki jej funkcjonowania, wywracają do góry nogami biznesplany i wieloletnią strategię przedsiębiorstwa.
Przykładem wspomnianych działań jest przyjęty ostatnio przez Radę Ministrów i przesłany do Sejmu projekt ustawy o podatku od wydobycia kopalin. Osobiście rozumiem coraz bardziej palącą potrzebę redukcji deficytu finansów publicznych. Obecne działania po stronie dochodowej budżetu są bowiem nieuchronną konsekwencją tolerowania w latach ubiegłych wzrostu wydatków i deficytu sektora oraz dynamicznie wzrastającego zadłużenia państwa. Krytycznie należy ocenić fakt, iż problemy te narastały w sytuacji, gdy tempo wzrostu PKB plasowało naszą gospodarkę w czołówce państw UE! Konieczne reformy strukturalne minister finansów zastąpił działaniami doraźnymi, czasem kreatywną księgowością i nadaktywnością medialno-polityczną w skali, jakiej do tej pory nie obserwowano u poprzedników. Myślę, iż przyczyną braku motywacji do podjęcia reform w poprzednim czteroleciu były obawy, które minister finansów przedstawił publicznie: zagrożenie recydywą populizmu oraz ryzyko popełnienia błędów przy ich wprowadzaniu. Czyżby prymat polityki nad ekonomią?
Konsekwencją zmian może być wycofanie się zagranicznych inwestorów zainteresowanych wydobyciem gazu z łupków w naszym kraju