Biznes czeka na zmiany

Marzę o narodowej obsesji budowy nowoczesnej, silnej gospodarki – mówi Zbigniew Niemczycki, szef Polskiej Rady Biznesu, Anicie Błaszczak i Jakubowi Kuraszowi

Publikacja: 16.04.2012 00:25

Biznes czeka na zmiany

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

rz: Przed kilkoma laty polską gospodarkę pobudziła obniżka CIT do 19 proc., a co dziś mogłoby być taką zmianą, która zapewniłaby dalszy rozwój i nowe miejsca pracy?

Zbigniew Niemczycki:

Mamy kryzys, który jest nieprzewidywalny, a my nie jesteśmy wyspą. Miałem okazję rozmawiać z bankowcami inwestycyjnymi z USA i oni autentycznie nie mają pojęcia, kiedy będzie lepiej. Jedno jest jednak pewne. Polska dziś potrzebuje nowej dźwigni. Wciąż mi tego brakuje. Minister Radosław Sikorski, określając nasz cel w Europie – gdzie chcemy dojść do takiej sytuacji, by nic ważnego nie działo się bez udziału Polski – powiedział na koniec bardzo mądrą rzecz; że nasz głos będzie zależał od naszej siły gospodarczej. Nasuwa się więc pytanie; czy wiemy, jak tę siłę stworzyć? Kim chcemy być – czy wielką montownią, którą jesteśmy teraz, czy chcemy, by to wartość intelektualna stanowiła większość naszego dochodu i eksportu. Jeśli stawiamy na ten drugi wariant, potrzebna jest całościowa koncepcja, strategia, którą będziemy realizować krok po kroku. Marzę o narodowej obsesji budowy silnej, nowoczesnej gospodarki.

A o takiej strategii nie słyszymy?

Marzenia o bogatej Polsce tkwią w każdym z nas. Nikt z nikim nie ma sprzecznych interesów w tej sprawie. Trzeba tylko zacząć je realizować. Na razie są tylko doraźne działania. Coś się dzieje, jakiś wypadek, więc rzucamy wszystkie siły w jedno miejsce. Tak jak teraz, gdy będziemy kładli i naprawiali szyny...

Gdzieś popełniono błąd, skoro Mercedes, który negocjował z nami budowę swej fabryki na 120 tys. samochodów, wylądował pod Budapesztem...

Z inwestycjami zagranicznymi jest u nas nieźle, ale musimy się postarać, by było jeszcze lepiej. Przykład Mercedesa to pokazuje. To, co w dalszym ciągu przeszkadza w rozwoju Polski, to bezsensowna biurokracja, która stale rośnie. Widać to choćby po wzroście zatrudnienia w administracji.

Jakie jest rozwiązanie? Zwolnić połowę urzędników? Przeniosą się do prywatnego biznesu? A może znajdą się wyłącznie w grupie bezrobotnych?

Na pewno musimy zmienić formułę działania instytucji państwa. Dzisiaj są one w najlepszym razie obojętne, w najgorszym – wrogie wobec gospodarki. To tragiczne nieporozumienie. Sensem istnienia państwa jest tworzenie warunków wzrostu gospodarczego, co lapidarnie ujął prezydent Clinton. Utrudnianie tego rozwoju szkodzi obywatelom, ale także państwu. Po prostu nie wolno tego robić. Dlaczego tak długo nie możemy sobie poradzić z przygotowaniem planów zagospodarowania i studium zagospodarowania wszystkich gmin w Polsce? Dlatego, że wielu ludzi świetnie żyje z tego, że planów brakuje. Bo jeśli one będą i wejdzie w życie gotowa już ustawa o prawie budowlanym, to, chcąc zbudować dom, nie będę potrzebował zgody urzędnika. Wystarczy, że dostosuję projekt do miejscowego planu zagospodarowania, poinformuję urząd o inwestycji i mogę ruszyć z budową. Urzędnik tylko potem sprawdzi, czy budowa była zgodna z przepisami – odpowiedzialność bierze ten, kto dom zaprojektował, i ten, który go zbudował. Ale wtedy odbierze się władzę bardzo wielu ludziom. Podobnie jest w wymiarze sprawiedliwości. Włączyliśmy się w akcję o wykreślenie z kodeksu przepisu o karaniu przedsiębiorcy, jeśli prokurator uważa, że działa on na szkodę własnej firmy. Niekiedy dla prokuratora jest przestępstwem coś, co jest oczywistym, legalnym działaniem komercyjnym.

Co pan ma na myśli?

Prokuratorzy nie znają nowoczesnych instrumentów finansowych. Brak wiedzy ogniw wymiaru sprawiedliwości był powodem wielu bankructw i ludzkich nieszczęść. To są skuteczne hamulce rozwoju gospodarczego. Prawdziwe nieszczęście – państwo rękami swoich funkcjonariuszy szkodzi same sobie. I społeczeństwu.

Ponoć macie też propozycje dla premiera?

PRB zrzesza najpoważniejsze osobistości naszego życia gospodarczego. To są ludzie mądrzy, dojrzali, mają duże doświadczenie. Chcą teraz coś z siebie dać społeczeństwu. Dlatego podczas wizyty premiera Tuska w PRB zaproponowaliśmy, że powołamy zespoły, które w pięciu dziedzinach opracowują programy naprawcze – w służbie zdrowia, FMCG, budownictwie oraz w kolejnictwie i drogach. Chcemy więc w tych pięciu dziedzinach zaproponować audyt aktualnej sytuacji i przedstawić przeszkody w ich rozwoju. Nie chodzi tu jednak o partykularne interesy żadnej z naszych firm. Mówimy o skali makro.

Kiedy będziemy mogli poznać te raporty?

Uzgodniliśmy z panem premierem, że najpierw przedstawimy je szefom poszczególnych resortów. Nie muszą się z nami we wszystkim zgodzić, ale liczymy, że raporty będą punktem wyjścia do dyskusji. Jako pierwszy chcemy przedstawić raport dotyczący służby zdrowia. Wystąpiłem już z zaproszeniem do ministra Arłukowicza, by zaprezentować mu wyniki naszych prac. Liczę, że będzie zainteresowany dalszymi działaniami.

A jeśli nie?

Wtedy przekażemy raport bezpośrednio premierowi. Nie chcemy atakować rządu, chcemy pomóc, ale będziemy publicznie bronili naszego stanowiska – wyjaśniając, co i dlaczego trzeba zrobić. Podobne spotkanie planujemy z ministrem Nowakiem – raport o infrastrukturze powinien być gotowy pod koniec kwietnia.

Może członkowie PRB powinni kandydować do Sejmu, może przedsiębiorcy powinni utworzyć własną partię, która reprezentowałaby ich interesy?

Lepsza jest inna droga. Musimy zachęcać polityków, żeby dla własnego sukcesu, wspierali gospodarkę. Powinniśmy przekonywać społeczeństwo, żeby we własnym interesie doceniało przedsiębiorców. Traktowało z sympatią ludzi, którzy mają stabilizację finansową osiągniętą ciężką pracą, mądrością, zdolnościami, którzy stworzyli setki albo tysiące miejsc pracy. Gdy jestem zapraszany na wykłady na uczelniach, młodzi ludzie często pytają mnie, czy warto i jak startować w biznesie. Mówię im, że warto, ale najpierw trzeba sobie zrobić egzamin, czy mam podstawowe predyspozycje. Nie wolno się oszukiwać. Jak już wystartujecie, musicie pamiętać, że to nie jest hobby, kaprys, ale gigantyczna odpowiedzialność. Bo przyjdą do was do pracy ludzie, którzy wam zaufali, którzy mają zobowiązania, rodziny na utrzymaniu. Ich życie zależy od was. Chcąc zachęcić ludzi do przedsiębiorczości, nie wystarczy medialny szum z jednym okienkiem.

Trzeba robić coś naprawdę fundamentalnego, tak jak Jan Wejchert.

Polska Rada Biznesu ogłosi laureatów nagrody im. Jana Wejcherta 18 kwietnia...

Zastanawialiśmy się w Polskiej Radzie Biznesu, co zrobić, by społeczeństwo zaczęło dostrzegać ludzi, którzy odnoszą sukcesy i swoją pomysłowością dodają cegiełkę do zdrowego fundamentu całego społeczeństwa i państwa. Nagrodę podzieliliśmy na trzy kategorie, które odzwierciedlają charakter naszego przyjaciela Janka Wejcherta, współzałożyciela PRB. To był niezwykły wizjoner, innowator, który odnosił sukcesy, a jednocześnie miał ogromną wrażliwość społeczną. Nie obnosił się z tym, ale działał z wewnętrznej potrzeby i robił bardzo dużo. Na tych zaletach Jana Wejcherta zdecydowaliśmy się oprzeć trzy kategorie naszej nagrody. Nagradzamy więc za działalność społeczną, za sukces oraz wizję i innowacje. Ostatecznego wyboru dokonała kapituła, reprezentacja polskiego biznesu, nauki i mediów. Są w niej m.in.: prof. Leszek Balcerowicz, prof. Michał Kleiber (prezes PAN), ambasador Jerzy Koźmiński.

Wiemy już, kto zdobył nagrodę?

Na razie mogę tylko powiedzieć, że finałowa sesja kapituły była pełna emocji i walki na argumenty. Ale osiągnęliśmy nasz cel – wybraliśmy ludzi o wspaniałych dokonaniach. Nagrodę – w każdej kategorii jest to 100 tys. zł – fundują członkowie PBR, sponsorując ją przez kolejne trzy lata. Przez pierwsze trzy lata nagrodę za działalność społeczną funduje grupa ITI i TVN, w kategorii sukces – Jerzy Starak i jego firmy, a w kategorii wizja i innowacje – Jan Kulczyk wraz ze swoimi spółkami.

65-letni Zbigniew Niemczycki jest prezesem Polskiej Rady Biznesu i jednym z najbardziej znanych polskich przedsiębiorców.

Od lat gości też na listach 100 najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost" i miesięcznika „Forbes", który w tegorocznym rankingu umieścił go wraz z żoną Katarzyną Frank-Niemczycką na 91. miejscu, wyceniając ich majątek na 200 mln zł. Rodzinna firma Curtis Group działa m.in. w przemyśle (jedna z jej spółek produkuje obudowy do telewizorów LCD) na rynku hotelarskim (hotel spa Bryza w Juracie), lotniczym (linia lotnicza White Eagle Aviation) oraz w nieruchomościach. Najnowszą inwestycją realizowaną w spółce z włoskim partnerem jest uruchomiona w ubiegłym roku pod Poznaniem fabryka kapsułek żelatynowych dla przemysłu farmaceutycznego. Niemczycki znany ze swej pasji do latania jest też założycielem i prezesem fundacji Polskie Orły, która przez lata organizowała pikniki lotnicze w Góraszce.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację