Czy rozmowami można rozwiązać problemy globalne?

W dniach 20-22 czerwca br. odbędzie się w Rio de Janeiro Konferencja Narodów Zjednoczonych na temat zrównoważonego rozwoju i redukcji ubóstwa, tzw. Rio+20

Publikacja: 20.06.2012 15:43

Czy rozmowami można rozwiązać problemy globalne?

Foto: ekonomia24

Ciągle żywy mit sukcesu politycznego Szczytu Ziemi w Rio sprzed 20 lat oraz marginalizowanie roli ONZ zmotywowało organizatorów do nadania przedsięwzięciu wielkiego rozmachu. Tym razem przywódcy państw będą debatować na temat „zielonej gospodarki", czyli nad sposobami pobudzania rozwoju gospodarczego zgodnego z ideą zrównoważonego rozwoju jako narzędzia eliminowania ubóstwa na świecie. Zielona gospodarka to nowe lekarstwo na pokonanie siedmiu priorytetowych dla ONZ problemów globalnych związanych z zapewnieniem ludziom godziwej pracy, należytym gospodarowaniem energią, trwale zrównoważonym funkcjonowaniem miast, zapewnieniem żywności dla rosnącej populacji dzięki trwale zrównoważonemu rolnictwu, zapewnieniem dostępu do słodkiej wody użytkowej o odpowiedniej jakości, należytym korzystaniem z oceanów jako elementu kontrolującego światowy system przyrodniczy, gotowością na zjawiska katastrofalne.

Godziwa praca, dostęp do wody pitnej i elektryczności

Wśród zidentyfikowanych priorytetowych problemów  proponowanych do dyskutowania podczas Rio+20 znalazło się zapewnienie ludziom godziwej pracy, dostępu do słodkiej wody oraz elektryczności. W zamożnej części świata najważniejszą kwestią staje się bowiem uniezależnienie od wyczerpujących się złóż surowców energetycznych, z czym wiąże się nacisk na zmniejszenie energochłonności gospodarki oraz na pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych. Szybko rozwijające się państwa nowouprzemysłowione, zwłaszcza grupa BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) dążą przede wszystkim do rozwijania swojego potencjału przemysłowego, co pociąga za sobą wzrost konsumpcji energii, często przy niskiej efektywności jej wytwarzania i wykorzystania. Całkowicie inne priorytety ma grupa krajów o niskim poziomie gospodarczym, gdzie wielu społecznościom trzeba zapewnić elementarny dostęp do energii. O skali różnic świadczy ubóstwo energetyczne około 1,6 mld ludzi, którzy nie mają dostępu do elektryczności. Kolejnym i nie mniej ważnym problemem jest dostęp do wody pitnej. Rolnictwo i gospodarka komunalna są również najważniejszymi sektorami odpowiedzialnymi za spadającą jakość wód śródlądowych. Przykładowo, niezwykle wodochłonna jest produkcja bawełny. Szacuje się, że do wyprodukowania jednej koszuli (250 g) potrzeba 1000 litrów wody. Szokujące liczby dotyczą również produktów zwierzęcych, gdyż biorąc pod uwagę ilość wody zużytej na wytworzenie paszy i spijaną wodę przez krowy mleczne to do „wyprodukowania" jednej szklanki mleka potrzeba aż 250 litrów wody.

Po co nam Rio+20

Doceniając ogrom już poznanych i tych jeszcze nie zidentyfikowanych wyzwań stojących przed ludzkością, można wysunąć wniosek, że jak dotąd udaje się skutecznie przeciwdziałać światowemu załamaniu i utrzymywać pozytywne trendy najważniejszych wskaźników. Jaka jest w tym rola wielkich spotkań międzynarodowych dla kształtowania przyszłości świata? Można je postrzegać jako miejsca propagowania, ścierania się i upowszechniania nowych idei wśród władz państwowych i opiniotwórczych grup społecznych. Udział najważniejszych przedstawicieli tych grup powoduje zainteresowanie mediów, dzięki czemu nowości powinny przenikać do świadomości społecznej. To z kolei może mieć wtórny wpływ na działania władz poprzez branie pod uwagę argumentów aktywnych grup społeczeństwa.

Czy uda się połączyć ekonomię z ekologią

Problemy gospodarcze zamożnej części świata i podążanie tradycyjnymi ścieżkami rozwoju przez kraje nadrabiające dystans spowodowały, że wzrost gospodarczy  stał się w ostatnich latach centralnym pojęciem w polityce światowej, odsuwając na bok inne problemy, w tym społeczne i ekologiczne. Konferencja będzie próbą uświadomienia decydentom politycznym, przedstawicielom sfery gospodarczej i społeczeństwom wagi powiązania wzrostu gospodarczego z zachowaniem kapitału przyrodniczego i ograniczeniem eksploatacji zasobów naturalnych. Istotą zielonej gospodarki jest dążenie do uwzględnienia w rachunku ekonomicznym całkowitych kosztów zanieczyszczania środowiska i nadmiernej eksploatacji jego ograniczonych zasobów, a także określenie ceny za zmniejszenie korzyści wynikających z funkcjonowania przyrody. Do tego dochodzi nierynkowa wartość kapitału przyrodniczego poprzez polepszenie zdrowia społeczeństw i wydłużenia spodziewanej długości życia dzięki zmniejszeniu poziomu skażenia środowiska. Współcześnie świat konsumuje 60-70 mld ton surowców rocznie, przy czym średnie zużycie zasobów na osobę w krajach rozwiniętych jest 4-5 razy większe niż w krajach najbiedniejszych. Era tanich surowców minęła, zasoby niewątpliwie maleją. Wyzwaniem dla badaczy, polityków i społeczeństw stał się sposób powiązania przesłanek ekonomicznych i ekologicznych w gospodarce oraz w procesach decyzyjnych na różnych szczeblach.

Na tle przedstawionych koncepcji warto rozważyć możliwe skutki nowego ukierunkowania światowej gospodarki dla polskiej gospodarki. Wyzwania będą wynikać z niekorzystnej struktury naszej gospodarki, która odznacza się znacznym udziałem branż materiało- i energochłonnych oraz dominacją węgla wśród źródeł energii. Konsekwentne wprowadzenie zielonej gospodarki oznaczałoby podniesienie kosztów produkcji przez wkalkulowanie skutków zanieczyszczania środowiska oraz w wyniku opodatkowania zużycia energii i zasobów naturalnych. Niezależnie od działań regulacyjnych za pewnik trzeba uznać wzrost cen nośników energii i innych zasobów naturalnych ze względu na wzrost popytu. Oznacza to, że już dziś niezbędne są skuteczne działania na rzecz zmniejszenia zapotrzebowania naszej gospodarki na energię i surowce.

Szczyt Ziemi Rio+20, podobnie jak poprzednie wielkie konferencje aspirujące do wytyczenia kierunków rozwoju świata, nie wprowadzi zmian w sposób rewolucyjny. Świat nie wypracował bowiem skutecznych sposobów podejmowania i wdrażania decyzji dotyczących całej ludzkości, choć procesy gospodarcze i wpływ człowieka na przyrodę ma wymiar globalny. Konferencja będzie okazją do rozpoznania podobieństw i różnic w postrzeganiu problemów globalnych przez różne grupy państw, a wymiana argumentów może uruchomić procesy polityczne, które umożliwią ściślejsze wiązanie przesłanek ekonomicznych i ekologicznych.

Prof. Andrzej Mizgajski?

– prezes Green Cross Poland, jest profesorem nauk o Ziemi, kieruje Zakładem Geografii Kompleksowej na UAM, zajmuje się zarządzaniem środowiskiem, w latach 2004-2006 był podsekretarzem i sekretarzem stanu w Ministerstwie Środowiska.

Ciągle żywy mit sukcesu politycznego Szczytu Ziemi w Rio sprzed 20 lat oraz marginalizowanie roli ONZ zmotywowało organizatorów do nadania przedsięwzięciu wielkiego rozmachu. Tym razem przywódcy państw będą debatować na temat „zielonej gospodarki", czyli nad sposobami pobudzania rozwoju gospodarczego zgodnego z ideą zrównoważonego rozwoju jako narzędzia eliminowania ubóstwa na świecie. Zielona gospodarka to nowe lekarstwo na pokonanie siedmiu priorytetowych dla ONZ problemów globalnych związanych z zapewnieniem ludziom godziwej pracy, należytym gospodarowaniem energią, trwale zrównoważonym funkcjonowaniem miast, zapewnieniem żywności dla rosnącej populacji dzięki trwale zrównoważonemu rolnictwu, zapewnieniem dostępu do słodkiej wody użytkowej o odpowiedniej jakości, należytym korzystaniem z oceanów jako elementu kontrolującego światowy system przyrodniczy, gotowością na zjawiska katastrofalne.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację