Trump wraca z wysokimi cłami dla Europy. Nie zrobił wrażenia na UE

Donald Trump zapowiedział, że od 1 sierpnia dobra importowane z UE będą obłożone cłem w wysokości 30 proc. Europa obiecuje rewanż, ale nie odchodzi od stołu negocjacyjnego. Analitycy przypominają, że wzrost handlu na wspólnym rynku unijnym zapobiegnie stratom.

Publikacja: 15.07.2025 04:32

Trump zapowiedział, że od 1 sierpnia dobra importowane z UE będą obłożone cłem w wysokości 30 proc.

Trump zapowiedział, że od 1 sierpnia dobra importowane z UE będą obłożone cłem w wysokości 30 proc.

Foto: REUTERS/Annabelle Gordon

W poniedziałek na giełdach było raczej spokojnie, amerykańskie indeksy ruszyły delikatnie w dół, a polski WIG 20 nawet lekko w górę. Trudno powiedzieć, żeby 30-proc. stawki ceł, które w weekend zapowiedział Donald Trump, poruszyły rynki. Dlatego o ile pierwsza konferencja Donalda Trumpa na temat nowych ceł na początku kwietnia i  dzień wyzwolenia” wywołały gwałtowne reakcje, w tym wyprzedaże na giełdach, a potem dwucyfrowe wzrosty, to do lipca rynek zdecydowanie zdążył się przyzwyczaić do niepewności płynącej z USA. Na wieści o kolejnych cłach – rynki finansowe i giełdy zareagowały z daleko posuniętą wstrzemięźliwością.

Czytaj więcej

Entuzjazm na moskiewskiej giełdzie po ultimatum Trumpa. Co tak ucieszyło Rosjan?

Co się wydarzyło? Trump miał czekać do sierpnia, wytrzymał tydzień

Wprowadzenie 30-proc. stawki celnej na towary importowane z Unii Europejskiej i Meksyku, począwszy od 1 sierpnia oznajmił w sobotę Donald Trump na swoim portalu społecznościowym "Truth Social". Jeszcze w poniedziałek 8 lipca Trump zapowiadał, że negocjacje przedłuża do sierpnia, potem do piątku zdążył wysłać listy z informacjami o wyższych cłach do 14 krajów, w tym Japonii i Korei Południowej, by wreszcie w sobotę zdecydować o cłach dla UE. Stawka 30 proc. to więcej niż obecne cła tymczasowe 10 proc., ale niższa niż 50 proc. stawki zapowiadanej przez Trumpa w maju.

Sobotnie wieści mogły zaskoczyć decydentów w Brukseli, bo jeszcze w ubiegłym tygodniu z Komisji Europejskiej płynęły sygnały, że mają nadzieję zawrzeć porozumienie przed 1 sierpnia. Ale jeśli Trump liczył, że wywoła poruszenie na arenie międzynarodowej, musiał się rozczarować. Europa tylko przypomniała, że negocjacje trwają, a środki zaradcze są w pogotowiu – konsultacje listy amerykańskich towarów do oclenia zostały już przeprowadzone.

Czytaj więcej

Trump ogłasza decyzję w sprawie ceł. Wyższe taryfy na towary z UE i Meksyku
Reklama
Reklama

– Przyjmujemy do wiadomości pismo przesłane przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa – oznajmiła w sobotę Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Dodała, że nałożenie 30-proc. ceł na eksport z UE zakłóciłoby funkcjonowanie kluczowych transatlantyckich łańcuchów dostaw. UE będzie negocjować dalej. – Jednocześnie podejmiemy wszelkie niezbędne kroki w celu ochrony interesów UE, w tym, w razie potrzeby, zastosujemy proporcjonalne środki zaradcze – powiedziała.

Czytaj więcej

Trump znów w ogniu krytyki ze strony ruchu MAGA. Chodzi o dokumenty Epsteina

Dwa tygodnie to wieczność. „Gra w tchórza”

– Myślę, że to znowu jest jakiś element rozgrywki ze strony Donalda Trumpa. Nie jestem osamotniony w tym twierdzeniu, bo na rynkach finansowych dzisiaj jest raczej spokój – zauważył dr Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku w poniedziałkowym programie "Prosto z Parkietu". Jego zdaniem, warto czekać do sierpnia z oceną, bo „dwa tygodnie z punktu widzenia Donalda Trumpa to bardzo dużo czasu”. 

Sobotnia informacja może być taktyką Donalda Trumpa, która ma wymusić kompromis bardziej korzystny dla Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie Mazurek podkreślił, że na wyższych cłach co prawda ucierpi UE, ale Donald Trump także będzie miał problem, np. z inną dostępnością produktów czy oclonymi towarami amerykańskimi w UE. – To są takie trochę negocjacje typu „gra w tchórza”. Patrząc chociażby na to, jak przebiegają negocjacje USA – Chiny, widzimy, że Trump wykonał kilka ruchów, Chińczycy utrzymują pokerową twarz i nakładają stawki zwrotne, a negocjacje się toczą – mówił Mazurek. W jego ocenie w UE ten proces wygląda podobnie, z zastrzeżeniem, że Unia nie ma takiej łatwości w szybkim nakładaniu ceł. 

Czytaj więcej

Pierwsza taka decyzja od powrotu do Białego Domu. Trump może zmienić zdanie w sprawie Ukrainy

Jeszcze cła sektorowe

– Nadal oczekujemy, że obecnie ogłaszane stawki nie będą ostatecznie obowiązywać – mówi „Rzeczpospolitej” Maciej Stefański, starszy ekonomista z Zespołu Analiz Ekonomicznych EY. Spodziewa się, że ponieważ większość porozumień zostanie osiągnięta dopiero w sierpniu lub później, obecne stawki mogą wejść w życie i potem zostać obniżone. – Dla UE stawka celna może być bliższa 10 proc., bo Unia dysponuje większą siłą przetargową niż większość partnerów handlowych USA. Niemniej to nie koniec wojny celnej, bo zostają jeszcze cła sektorowe. Amerykanie już ogłosili 50-proc. cła na miedź, cła na leki mogą sięgnąć nawet 200-proc., do określenia pozostają stawki na półprzewodniki i produkty drzewne – mówi Stefański.

Reklama
Reklama

– Wpływ makroekonomiczny ogłaszanych obecnie ceł byłby prawdopodobnie zbliżony do wpływu ceł ogłaszanych w kwietniu. W przyszłym roku wzrost PKB spowolniłby o ok. 0,8 pkt proc. w UE i 0,5 pkt proc. w Polsce względem scenariusza bez ceł. Niższa aktywność gospodarcza i niższe ceny surowców, w tym ropy, spowodują, że cła będą oddziaływały na gospodarkę UE i Polski dezinflacyjnie – przy obecnie ogłoszonych stawkach inflacja w 2026 r. będzie niższa o ok. 0,4 pkt proc. w strefie euro i 0,7 pkt proc. w Polsce niż w scenariuszu bez ceł. Przełoży się na silniejsze i szybsze luzowanie polityki pieniężnej – szacuje Maciej Stefański z EY.

Czytaj więcej

Prof. Adam Noga: Czego pragną Stany Zjednoczone

Amerykanie mogą przelicytować, żądając większego dostępu do rynku UE i zmian regulacyjnych. – Najsilniejszą bronią UE w negocjacjach z administracją prezydenta Trumpa nie są wcale cła odwetowe czy przedstawiany jako „opcja atomowa” podatek cyfrowy na gigantów technologicznych z USA – mówi Sławomir Bąk, członek zarządu Allianz Trade Polska. Jak dodaje, zwiększenie wewnętrznej wymiany towarami i usługami o jedynie 0,9 proc. zrekompensowałoby w pełni straty w eksporcie związane z amerykańskimi cłami. – Problemem jest struktura eksportu poszczególnych członków wspólnoty – zwłaszcza największe jej kraje są w znacznym stopniu zorientowane na wymianę handlową na zewnątrz Unii, a nie na rynek wewnętrzny. Sierpniowa podwyżka amerykańskich ceł o 20 p. proc. może zmniejszyć eksport z UE do USA o 8 proc., pociągając za sobą straty w wysokości 50 mld dol., co narazi nawet 215 tys. miejsc pracy, głównie w Irlandii, Niemczech, na Słowacji i Węgrzech. UE może jednak nałożyć cła odwetowe na import z USA o wartości do 20 mld euro i przyspieszyć dywersyfikację handlu z Mercosurem, Indiami i krajami Południowej Azji – tłumaczy Bąk.

W poniedziałek na giełdach było raczej spokojnie, amerykańskie indeksy ruszyły delikatnie w dół, a polski WIG 20 nawet lekko w górę. Trudno powiedzieć, żeby 30-proc. stawki ceł, które w weekend zapowiedział Donald Trump, poruszyły rynki. Dlatego o ile pierwsza konferencja Donalda Trumpa na temat nowych ceł na początku kwietnia i  dzień wyzwolenia” wywołały gwałtowne reakcje, w tym wyprzedaże na giełdach, a potem dwucyfrowe wzrosty, to do lipca rynek zdecydowanie zdążył się przyzwyczaić do niepewności płynącej z USA. Na wieści o kolejnych cłach – rynki finansowe i giełdy zareagowały z daleko posuniętą wstrzemięźliwością.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Handel
Kazachstan zablokował rosyjski import. Paraliż ruchu na granicy z Rosją
Handel
Rosyjski sąd znacjonalizował i przekazał państwu aktywa amerykańskiej firmy spożywczej
Handel
Handlowa wojna Kremla z Azerbejdżanem. Od importu owoców po działalność szpiegowską
Handel
Legendarny producent jeansów nie boi się ceł Trumpa. Levi Strauss ma zapasy na pół roku
Handel
Trump grozi Kanadzie 35-procentowym cłem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama