W poniedziałek na giełdach było raczej spokojnie, amerykańskie indeksy ruszyły delikatnie w dół, a polski WIG 20 nawet lekko w górę. Trudno powiedzieć, żeby 30-proc. stawki ceł, które w weekend zapowiedział Donald Trump, poruszyły rynki. Dlatego o ile pierwsza konferencja Donalda Trumpa na temat nowych ceł na początku kwietnia i „dzień wyzwolenia” wywołały gwałtowne reakcje, w tym wyprzedaże na giełdach, a potem dwucyfrowe wzrosty, to do lipca rynek zdecydowanie zdążył się przyzwyczaić do niepewności płynącej z USA. Na wieści o kolejnych cłach – rynki finansowe i giełdy zareagowały z daleko posuniętą wstrzemięźliwością.
Czytaj więcej
Indeks giełdy moskiewskiej gwałtownie poszły w górę po oświadczeniu prezydenta USA na temat Rosji...
Co się wydarzyło? Trump miał czekać do sierpnia, wytrzymał tydzień
Wprowadzenie 30-proc. stawki celnej na towary importowane z Unii Europejskiej i Meksyku, począwszy od 1 sierpnia oznajmił w sobotę Donald Trump na swoim portalu społecznościowym "Truth Social". Jeszcze w poniedziałek 8 lipca Trump zapowiadał, że negocjacje przedłuża do sierpnia, potem do piątku zdążył wysłać listy z informacjami o wyższych cłach do 14 krajów, w tym Japonii i Korei Południowej, by wreszcie w sobotę zdecydować o cłach dla UE. Stawka 30 proc. to więcej niż obecne cła tymczasowe 10 proc., ale niższa niż 50 proc. stawki zapowiadanej przez Trumpa w maju.
Sobotnie wieści mogły zaskoczyć decydentów w Brukseli, bo jeszcze w ubiegłym tygodniu z Komisji Europejskiej płynęły sygnały, że mają nadzieję zawrzeć porozumienie przed 1 sierpnia. Ale jeśli Trump liczył, że wywoła poruszenie na arenie międzynarodowej, musiał się rozczarować. Europa tylko przypomniała, że negocjacje trwają, a środki zaradcze są w pogotowiu – konsultacje listy amerykańskich towarów do oclenia zostały już przeprowadzone.
Czytaj więcej
Prezydent Donald Trump ogłosił w sobotę, że Stany Zjednoczone nałożą 30 proc. cła na towary pocho...