Mikołaj Fidziński: Odrętwiały rynek pracy

Niepewność – to słowo eksperci powtarzają jak mantrę próbując wyjaśnić, co dzieje się na polskim rynku pracy. Kolejne dane sugerują, że biznes mrozi rekrutacje.

Publikacja: 15.07.2025 04:30

Mikołaj Fidziński: Odrętwiały rynek pracy

Foto: Adobe Stock

Te dane to nowy raport firmy Grant Thornton, która odnotowała, że w czerwcu pracodawcy opublikowali o 9 proc. mniej ogłoszeń o pracę niż przed rokiem. 

Ostatnie statystyki GUS wskazywały zaś, że w sektorze przedsiębiorstw w maju przeciętne zatrudnienie było niższe o ponad 54 tys. etatów (o 0,8 proc.) niż przed rokiem. Od stycznia ubyło około 22 tys. etatów. W skali całego rynku pracy (około 17 mln pracujących) to kropla, ale kierunek zmian jest inny niż byliśmy przez lata przyzwyczajeni. Spadki zatrudnienia w ujęciu rok do roku utrzymują się od blisko dwóch lat, poprzednio były widziane w pandemii, wcześniej – w 2013 r. Częściowo można je wyjaśniać m.in. kwestiami demograficznymi, ale prawdą jest, że sygnalizują też ograniczony popyt na pracę.

Rzut oka w inne dane wskazuje m.in. na spadek liczby wakatów, a wyliczany przez NBP indeks niepełnego wykorzystania czynnika pracy rośnie nieprzerwanie od półtora roku, sugerując że część pracowników nie pracuje tyle, ile by chciała. To jeden z dowodów na tzw. chomikowanie zatrudnienia. Część firm nie zwalnia pracowników, ale czasowo tnie wymiar etatów.

Czytaj więcej

Milenialsi najczęściej myślą o zmianie pracy

Co się dzieje? Eksperci mówią o niepewności, związanej m.in. z rozwojem sytuacji celnej. Sygnalizowały to też choćby odczyty wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu. Po wzlocie na początku roku do najwyższych poziomów od blisko trzech lat – przybyło wtedy zamówień (żeby zdążyć przed podwyżkami ceł), rosła produkcja i zatrudnienie – w maju i czerwcu oklapły. Powróciły wyjaśnienia oparte na słabym popycie zewnętrznym.

Reklama
Reklama

Ze stopą bezrobocia w Polsce dobiliśmy blisko dolnych granic możliwości. Co do zasady: pracę mamy. Pole manewru wyraźnie się jednak zawęziło. W razie zwolnienia: znalezienie nowej pracy będzie trudniejsze niż w poprzednich latach. Nie jest już też tak łatwo zmienić miejsce zatrudnienia, a na szczytach deklarowanych przez biznes problemów „królują” rosnące koszty wynagrodzeń.

Mimo wszystko ekonomiści widzą szansę na poprawę popytu na pracowników m.in. we wzmożeniu inwestycji współfinansowanych ze środków unijnych. Pomogłoby też oczywiście zmniejszenie globalnej niepewności co do kształtów polityki celnej USA. I nie chodzi tylko o samą wysokość ceł, ale też stabilność ustaleń. Mówiąc najprościej: żeby rozwój wydarzeń nie zależał od tego, którą akurat nogą Donald Trump wstanie z łóżka.

Te dane to nowy raport firmy Grant Thornton, która odnotowała, że w czerwcu pracodawcy opublikowali o 9 proc. mniej ogłoszeń o pracę niż przed rokiem. 

Ostatnie statystyki GUS wskazywały zaś, że w sektorze przedsiębiorstw w maju przeciętne zatrudnienie było niższe o ponad 54 tys. etatów (o 0,8 proc.) niż przed rokiem. Od stycznia ubyło około 22 tys. etatów. W skali całego rynku pracy (około 17 mln pracujących) to kropla, ale kierunek zmian jest inny niż byliśmy przez lata przyzwyczajeni. Spadki zatrudnienia w ujęciu rok do roku utrzymują się od blisko dwóch lat, poprzednio były widziane w pandemii, wcześniej – w 2013 r. Częściowo można je wyjaśniać m.in. kwestiami demograficznymi, ale prawdą jest, że sygnalizują też ograniczony popyt na pracę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
ArcelorMittal odpowiada Instratowi
Opinie Ekonomiczne
Greenpeace: Strategia PGE, czyli węgiel Schroedingera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Modlin odbudowuje się po PiS-ie
Opinie Ekonomiczne
Monika Różycka: Taniec zamiast rozkazu. O modelach przywództwa
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Jak wziąć cła na celownik i odwinąć się Trumpowi?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama