Walewska: Krótkotrwała euforia

Tylko dwa dni rynki zachwycały się porozumieniem z Brukseli o pomocy dla banków. Ropa podrożała o prawie 10 procent, skoczyły kursy akcji, wzmocniło się euro

Publikacja: 02.07.2012 10:35

Walewska: Krótkotrwała euforia

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Było oczywiste, że jest to typowe „odbicie zdechłego kota", bo tam naprawdę nie było żadnego przełomu. Poza tym, że pojawiło się trochę zdrowego rozsądku. Rynki są tak wygłodniałe jakichkolwiek pozytywnych informacji, że nawet tego „kota" powitały z zachwytem.

Euforia minęła już w poniedziałek i wszystko wraca do normy. Euro słabnie, akcje tanieją, spadają także ceny surowców. Z Azji fatalne wiadomości o wyraźnie zwalniających gospodarkach. Europejski kryzys zmienia się w światowy.

Z Brukseli i Frankfurtu nie słyszymy o żadnych szczegółach planu ratowania gospodarki i złagodzenia skutków kryzysu, ba nawet nie wiadomo kiedy i gdzie miałyby zostać ogłoszone. Wiadomo tylko, że mają być całkowicie zgodne z mandatem Europejskiego Banku Centralnego.

Ale bez przesady. Są i pozytywy. Na deklaracjach pomocy dla banków hiszpańskich i włoskich ktoś jednak skorzysta poza nimi samymi. Z pewnością banki niemieckie, które potężnie zaangażowały się na hiszpańskim rynku oraz banki francuskie, które chcą szybko się stamtąd wycofać i przenieść gdziekolwiek indziej. Teraz łatwiej będzie im się pozbyć swoich aktywów. Nie jest to jednak w żaden sposób droga do wyjścia z kryzysu.

W tej sytuacji pozostaje jedynie mieć nadzieję, że Europie choć trochę pomoże nowy wspólny nadzór bankowy, pod warunkiem jednak, że będzie to instytucja silna, nie poddająca się politycznym naciskom żadnej z europejskich stolic. Bo jeśli będzie to kolejna słaba struktura, bądź nieco zmodyfikowana obecna, to może lepiej wcale się tym nie zajmować.

I szkoda, że Polska która jakoś na razie jakoś radzi sobie z kryzysem, także z wycofywaniem pieniędzy przez banki-matki, ma silny i wiarygodny nadzór rynków finansowych, nie chce wejść do unii bankowej. Bo tu akurat, naprawdę bez zbędnego prężenia muskułów mielibyśmy coś do zaoferowania, a nie wykluczone, że i do powiedzenia. Można byłoby pokazać skąd wziął się nasz wzrost gospodarczy i że pozytywne wiadomości z naszego kraju wcale nie są powtarzającymi się przypadkami.

I chyba warto zadać takie pytanie: co musi się stać w Europie, bądź na świecie, aby Unia Europejska była rzeczywiście unią. Żeby pokazała prawdziwą solidarność, której brakuje przez cały czas kryzysu. Do tego punktu zwrotnego, który może stać się gospodarczą katastrofą, już bardzo mało brakuje. A nikt nie potrafi powiedzieć: co będzie potem.

Było oczywiste, że jest to typowe „odbicie zdechłego kota", bo tam naprawdę nie było żadnego przełomu. Poza tym, że pojawiło się trochę zdrowego rozsądku. Rynki są tak wygłodniałe jakichkolwiek pozytywnych informacji, że nawet tego „kota" powitały z zachwytem.

Euforia minęła już w poniedziałek i wszystko wraca do normy. Euro słabnie, akcje tanieją, spadają także ceny surowców. Z Azji fatalne wiadomości o wyraźnie zwalniających gospodarkach. Europejski kryzys zmienia się w światowy.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację