Leonardo Maugeri mając 36 lat został najmłodszym w historii dyrektorem we włoskim koncernie petrochemicznym ENI i przez wiele lat  odpowiadał za jego strategię i rozwój. Od roku siedzi w Harwardzie  na urlopie - tak zwanym sabbaticalu. Kilka dni temu opublikował niezwykle ciekawą analizę i prognozę rynku ropy naftowej. Najważniejsze wnioski: nie ma mowy o braku ropy na świecie. Moce produkcyjne będą w najbliższej dekadzie szybko rosły. Centrum wydobycia będzie stopniowo przesuwać się do krajów zachodniej półkuli -  USA, Kanady, Brazylii, a na Bliskim Wschodzie znaczący przyrost produkcji wystąpi  tylko w Iraku. Wszystko za sprawą niekonwencjonalnych źródeł ropy – łupków (USA), piasków roponośnych (Kanada) czy głębinowych pokładów podmorskich (wybrzeże Brazylii).  Już dziś ropa jest o około 25 procent droższa niż wynikałoby to z układu podaży i popytu, a gdy  wszystkie projekty zostaną uruchomione – spadek cen jest nieunikniony.

Sukces USA polegający na szybkim wzroście produkcji, najpierw gazu łupkowego teraz ropy, nie będzie jednak łatwy do powtórzenia gdzie indziej (poza Kanadą), ponieważ rynek ropy i przemysł naftowy w USA mają unikalne cechy: prawa do złóż surowcowych są w rękach prywatnych, w tym przemyśle działają tysiące niezależnych, często  małych firm , które są pionierami nowych technologii, łatwy jest dostęp do narzędzi i urządzeń wydobywczych i eksploatacyjnych, a rynek finansowy jest gotów inwestować w nawet najbardziej ryzykowne przedsięwzięcia.

Skojarzyło mi się to z sytuacją Polski. Ile jest gazu łupkowego w Polsce nie wiadomo, prognozy wahają się od Sasa do Lasa. Jednakże  koncern  Exxon już uciekł z Polski, jak się wydaje nie tylko  z powodu niepewnych prognoz, lecz także niepewności warunków wydobycia. Ciągle  opóźnia się bowiem przygotowanie ustawy, która uregulowałaby wydobywanie ropy i gazu z łupków. Jednak z przecieków wynika, że rząd chce  wprowadzić obowiązek dzielenia się z państwem udziałami w koncesjach, a Skarb Państwa miałby mieć do 40 proc. udziałów w każdej z koncesji. Dodatkowo rząd zamierza nałożyć wysoki podatek od węglowodorów, podobnie jak obłożył podatkiem KGHM.  W efekcie firmy prywatne hamują prace poszukiwawcze. Głównym ich organizatorem staje się minister skarbu, który skutecznie pogania państwowe spółki do montowania konsorcjów poszukiwawczych (1,7 mld zł na początek), a instytucje państwowe do finansowania badań nowych technologii wydobycia (za 1 mld złotych). Słowem państwo zamiast firm prywatnych, fundusze publiczne zamiast inwestorów, a na dodatek ciężka łapa kontrolera i fiskusa.

No to zobaczymy jak to będzie. Milton Friedman napisał, że „gdyby powierzyć rządowi zarządzanie Saharą, to w ciągu  5 lat wystąpiłyby niedobory piasku" gdyż „tylko rząd może wziąć znakomity jakościowo papier, pokryć go znakomitym atramentem i zrobić tę kombinację całkowicie bezwartościową".