Strefa euro uniknęła w tym roku katastrofy. Za pomocą kleju, spinaczy do papieru, restrukturyzacji greckiego zadłużenia oraz operacji Europejskiego Banku Centralnego udało się utrzymać jej jedność terytorialną jak również uspokoić inwestorów, że wszystko jest pod kontrolą, w silnych dłoniach kanclerz Merkel. Koniec euroświata nie nastąpił a rynki na jakiś czas odetchnęły z ulgą. Premier Tusk odkurzył więc ideę wejścia polski do tej unii walutowej. Być może to jego kolejna sztuczka mająca „przykryć" inne problemy państwa, być może chce zabłysnąć na europejskich salonach swoim oświeconym euroentuzjazm, ale może też autentycznie wierzyć, że wprowadzanie euro na Wschodzie jest jego cywilizacyjną misją zleconą przez Opatrzność. Nie wnikam w motywację premiera, ale mam nadzieję, że tym razem za jego słowami nie pójdą czyny.
Do strefy euro spiszą się Litwa, Łotwa oraz Islandia. Na nie ma się co spieszyć. Nie jesteśmy małym państwem, któremu zawadza własna waluta. Jesteśmy jedną z największych gospodarek Unii Europejskiej a nasze przystąpienie do unii walutowej będzie miało duże konsekwencje nie tylko dla nas, ale również dla całej Europy. Niemcy mogą się cieszyć, bo wewnątrz klubu znajdzie się kolejne państwo gotowe do zrzutki na kraje południa, ale dla nas będzie to oznaczało dodatkowe koszty do poniesienia. A także zależność od monetarnych decyzji EBC oraz politycznych rozwiązań wypracowywanych w Berlinie i Paryżu. Istnieje więc ryzyko, że frankfurcki bank centralny będzie podejmował decyzje niekorzystne dla naszej gospodarki – tak jak w minionej dekadzie dopuścił do powstania nieruchomościowych baniek w Hiszpanii oraz w Irlandii. Przede wszystkim jednak wciąż nie wiadomo jak będzie wyglądała strefa euro za kilka lat, gdy będziemy mieli szansę tam wejść. Czy nadal będzie należała do niej Grecja? Czy będą wspólnego obligacje dla wszystkich państw członkowskich? Czy powstanie wspólny budżet dla całej unii walutowej? Czy dojdzie również do zacieśnienia integracji podatkowej? Mówienie o wejściu do strefy euro jest więc w obecnych warunkach czystą futurologią.