Cypr od dawna był kolejnym kandydatem do wsparcia finansowego ze strony Komisji Europejskiej i MFW. Nikt się jednak nie spodziewał, że pomoc będzie powiązana z tak drastycznym rozwiązaniem, jakim jest propozycja obłożenia podatkiem oszczędności. To wyjątkowo drakoński i niespotykany dotychczas w rozwiniętym świecie pomysł, ze względu na to, że kosztami kryzysu dotknięci mają być bezpośrednio obywatele. Konsekwencją opodatkowania oszczędności będzie przede wszystkim drastyczny spadek zaufania do banków i do samego oszczędzania, ale też zachętą do oszczędzania poza krajem. A dla najbardziej zamożnych obywateli sygnał jest niestety taki, że wszelkie poważniejsze oszczędności bezpieczniej jest trzymać w... Szwajcarii.
O ile działania podejmowane w innych krajach w ramach procedur ratowania płynnościowego można było uznać za zestaw w miarę standardowych metod, o tyle pomysł opodatkowania oszczędności oprócz jednej zalety, jaką jest szybkość uzyskania pieniędzy, ma serię bardzo poważnych wad.
Ogranicza zaufanie obywateli do państwa, zniechęca do oszczędzania, zachęca do transferu zysków za granicę i działa wstecz. Podwyżka podatków – która przecież też jest formą odebrania społeczeństwu części wypracowywanego dochodu – nie zaburza aż tak drastycznie normalnego obiegu gospodarczego. Podatki bowiem są daniną pobieraną dopiero po wykonaniu czynności gospodarczej. Innymi słowy, jeśli wzrost podatków jest nadmierny, ludzie ograniczają zakupy lub zmniejszają inwestycje czy też ograniczają swój pęd ku wyższym wynagrodzeniom. Opodatkowanie depozytów nie daje żadnych możliwości manewru, poza wybraniem się do bankomatu.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że rozwiązanie to poparł nie tylko MFW, ale również i Europejski Bank Centralny. Akceptacja EBC zaskakuje, gdyż propozycja opodatkowania oszczędności doprowadziła już do runu na banki na Cyprze i do powstania obaw obywateli innych krajów, które otrzymują pomoc finansową, że tego typu podatki mogą się również u nich pojawić. Bardzo więc wzrosło ryzyko runu na banki, co jest przecież głównym zagrożeniem kryzysu bankowego.
Dziwi też, że dla tak niewielkiej kwoty, jaką jest 5,8 mld euro, które ma pochodzić z opodatkowania oszczędności, zaproponowano rozwiązanie, które znów zachwiało wiarą rynków finansowych w wychodzenie z kryzysu przez strefę euro. Skutki negatywne całej tej operacji nie są warte zysków, jakie ma ona przynieść. Lepiej byłoby się z tego pomysłu wycofać.