Z ponad 10 mln ton spalonej w Polsce biomasy 8,5 - 9 mln ton wyprodukowano w kraju. Resztę sprowadzono z importu, głównie z krajów sąsiednich. Na obecnym załamaniu rynku tracą producenci i przetwórcy, którzy na uruchomienie plantacji brali kredyty i dofinansowania z Unii Europejskiej. Dzisiaj są przyparci do muru, bo zainwestowane środki muszą zwrócić. Cała branża stanęła przed widmem bankructwa.
Na początku kwietnia, już po raz drugi w tym roku, kilkuset producentów biomasy protestowało z powodu ich pogarszającej się sytuacji ekonomicznej, spowodowanej wygaszeniem popytu na biomasę ze strony elektrowni i elektrociepłowni. Zakontraktowane przez energetykę ilości okazały się teraz zbędne, gdyż po spadku cen zielonych certyfikatów, w ciągu ostatnich kilku miesięcy spalanie biomasy w kotłach energetycznych stało się zupełnie nieopłacalne. Tymczasem, to jeden z najlepszych i najtańszych sposobów wytwarzania odnawialnej energii elektrycznej.
Producenci w ślepej uliczce
Zgodnie z polskim prawem, każdy sprzedawca energii elektrycznej do odbiorców końcowych musi posiadać w swoim portfelu pewien procent energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych. W praktyce oznacza to, że musi legitymować się odpowiednią ilością świadectw pochodzenia, czyli tzw. zielonych certyfikatów, które potwierdzają wyprodukowanie takiej energii. Jeżeli ich nie posiada, może je kupić na rynku – za pośrednictwem Giełdy Energii – bądź bezpośrednio od producenta, na podstawie umowy dwustronnej (zarejestrowanej na Giełdzie). Zamiast zakupu świadectw pochodzenia, prawo dopuszcza możliwość wniesienia przez sprzedawcę tzw. opłaty zastępczej na rzecz NFOŚiGW.
Od wprowadzenia systemu świadectw pochodzenia ich cena rynkowa była zbliżona do wysokości opłaty zastępczej. W pierwszej połowie 2012 roku opłata ta wynosiła 286,74 zł za każdą MWh dostarczonej energii.
Od połowy ubiegłego roku cena świadectw pochodzenia zaczęła jednak gwałtownie spadać do poziomu ok. 130 zł/MWh w grudniu 2012, a w styczniu bieżącego roku nawet poniżej 100 zł/MWh. Taki spadek cen świadectw pochodzenia wynika z nadwyżki ilości wyprodukowanej „zielonej" energii, a co za tym idzie wystawionych świadectw pochodzenia – ponad ustanowiony obowiązek posiadania świadectw przez spółki obrotu.