W zeszłym roku gospodarka Brazylii wzrosła zaledwie o 1 proc. i w tym zapewne nie przekroczy 2 proc. Rosja prawdopodobnie osiągnie podobnie skromny wynik mimo nadal dość wysokich cen nośników energii. Indie notują wyraźne spowolnienie z 11,2 proc. w 2010 r. do ok. 4 proc. w 2012 r. Chiny ocierają się o 7 proc. wzrostu po latach dwucyfrowych wyników, co może zagrozić stabilności tego olbrzymiego kraju.

Jako przyczyny spowolnienia przytacza szereg znanych czynników, takich jak słaby wzrost w krajach najwyżej rozwiniętych, deficyt i konieczność oszczędności czy przegrzanie gospodarki. Na tej liście znalazła się także tendencja do wprowadzenia państwowego kapitalizmu i etatyzacji gospodarek. Jest to zjawisko godne rozważenia w kontekście Polski, zwłaszcza że wśród zwalniających gospodarek Roubini widzi także Polskę.

Szansą na zwiększenie tempa wzrostu polskiego PKB jest innowacyjność i przedsiębiorczość. Jest to zarazem dobra i zła wiadomość. Dobra dlatego, że Polska ma ciągle wielki potencjał ludzkich ambicji i niezaspokojonych potrzeb z jednej strony, a kwalifikacji, inicjatywy i zaradności – z drugiej. Stwarza on trwałe szanse na wzrost znacząco wyższy niż w strefie euro. Równocześnie jest to jednak wiadomość zła, ponieważ próby uwolnienia tego potencjału okazują się w ostatnich latach bezskuteczne. Na przeszkodzie stoi polityka obrony partykularnych interesów różnych grup i środowisk. Najsilniejszym hamulcem wydają się interesy olbrzymiej i stale rosnącej biurokratycznej armii, która konsekwentnie zwiększa zakres szkodliwej i często grabieżczej ingerencji w życie gospodarcze. Rodzi ona przepisy i regulacje, które umożliwiają wszelkiego rodzaju pasożytnictwo i hamują prywatyzację. Wygląda na to, że w ramach administracji zawarto swoisty pakt o nieagresji, który sprawia, że w wyniku zmian politycznych nie wymienia się już wszystkich urzędników, tylko do istniejących stanowisk dodaje się nowe, poprzestając na roszadach na najwyższych szczeblach. Tak działa rak.

Wątpię, czy uda się zmienić ten stan rzeczy inaczej niż poprzez działania radykalne, a może nawet rewolucyjne. Tylko one mogą zmniejszyć liczebność, ograniczyć uprawnienia, a przede wszystkim dyskrecjonalność działań biurokracji. Jednak woli politycznej, by tak się stało, nie widać nigdzie...

Andrzej K. Koźmiński prezydent Akademii Leona Koźmińskiego