Za taki uśmiech małe i średnie firmy mogą uznać dodatkowe pieniądze na granty na innowacyjne inwestycje. Agencja wyskrobała jakieś zaskórniaki, no i mamy bagatela pół miliarda złotych.

Dla małych i średnich firm to kwota, która wielu przedsiębiorcom może pomóc rozwinąć skrzydła. Nie brakuje też wątpliwości, komu bardziej warto pomagać? Niektórzy doradcy twierdzą, że pieniądze na granty inwestycyjne lepiej wykorzystałyby duże spółki. Trudno po części odmówić im racji – skoro konkurs wymaga od uczestników własnego wkładu, to mała lub średnia spółka nie będzie w stanie zrealizować tak ambitnych projektów jak jej wielki konkurent. Najbardziej innowacyjne technologie wymagają naprawdę dużych pieniędzy, które firmom trudniej jest wydawać w niepewnych czasach. Potwierdza to choćby nowy konkurs PARP – niespodziewane środki na granty to m.in. efekt problemów części firm z realizacją przedsięwzięć, które wygrały we wcześniejszych konkursach.

Przy inwestycjach dużych firm mogą się pożywić mniejsi partnerzy, których przedsięwzięcia mają dużo mniejszą skalę oddziaływania. Przynajmniej w skali kraju, bo już w skali lokalnej perspektywa może być inna. Nowa technologia dla niewielkiej fabryczki, który dzięki temu zwiększy eksport i zatrudni dodatkowo kilkudziesięciu pracowników, może znacząco ożywić życie gospodarcze miasteczka. A z czasem i całego powiatu, gdy fabryczka dalej będzie inwestować, nie czekając już na uśmiech losu od PARP. Na takich średnich firmach zbudowały swą potęgę Niemcy. Nawet więc jeśli teraz bardziej efektywne wydaje się wsparcie dużych, to w dłuższej perspektywie warto stawiać na tych mniejszych, ale bardziej głodnych sukcesu.