Nowa regulacja w sprawie konsumenckich umów kredytowych związanych z nieruchomościami mieszkalnymi wzorowana jest na przepisach ochrony osób zaciągających kredyty konsumenckie.
W obu przypadkach przewidziano ujednolicony europejski formularz kredytowy – tak skonstruowany, by kredytobiorca mógł przynajmniej w teorii łatwo porównać różne oferty, w tym opłaty i oprocentowanie. Wzory formularzy są przy tym na tyle ogólne, że trudno będzie w praktyce zachować ich porównywalność. Co więcej, w wielu miejscach widnieje zwrot „w odpowiednich przypadkach" – będą wypełniane tylko wtedy, gdy informacja ma znaczenie dla danej umowy (dotyczy to nawet poglądowej tabeli spłat).
Podobnie jak w przypadku kredytów konsumenckich, również w hipotecznych przewidziano okres na „rozmyślenie się" kredytobiorcy, który już zaciągnął zobowiązanie. Dla kredytów hipotecznych jest on krótszy (siedem dni) niż dla konsumenckich (14), co może dziwić. Państwo członkowskie może zamiast tego (lub oprócz tego) wprowadzić minimalny czas na zastanowienie się – przed zawarciem umowy przez klienta, któremu bank złożył ofertę. Byłaby ona wiążąca przez cały okres przeznaczony na zastanowienie się. Dodatkowo władze krajowe mogą przewidzieć, że klienci nie przyjmą oferty przez nawet 10 dni, co może wydłużać cały proces przyznania kredytu.
Odnotować trzeba także stworzenie możliwości wcześniejszej spłaty kredytu hipotecznego. Nie oznacza to jednak spłaty „bezkosztowej". Kredytodawcy będą mogli zrekompensować ją sobie, pobierając opłaty. Nie jest też nadzwyczajnym prawem przewidziana w nowych rozwiązaniach możliwość przewalutowania kredytu hipotecznego. I w tym przypadku ostateczny kształt tego przywileju będzie zależał od władz krajowych.
Czy wobec tego wprowadzane zmiany są ważne? Wydaje się, że są oczekiwane, choć mało odkrywcze, przy tym nie zmniejszają istotnie ryzyka kredytobiorców. Mają stwarzać wrażenie, że regulatorzy dbają o kredytobiorców, a tak naprawdę to klienci powinni przede wszystkim dbać o siebie sami. Żadne regulacje nie zabezpieczą ich przed złą decyzją kredytową. I dotyczy to zarówno kredytów hipotecznych, jak i konsumenckich.