Trudne chwile przeżywają spółki i akcjonariusze spółek z grupy Marka Falenty, zatrzymanego we wtorek przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego znanego inwestora giełdowego i biznesmena (jego adwokat zgodził się na podanie nazwiska).
Choć Krzysztof Witoń, prezes telekomunikacyjnego Hawe, którego Marek Falenta jest głównym akcjonariuszem, zapewnia, że tzw. afera podsłuchowa i sprawy udziałowca nie mają wpływu na działalność światłowodowej firmy, w środę okazało się inaczej.
Ważne kryterium
Najpierw rano Hawe podało, że służby zatrzymały także wiceprezesa spółki – Krzysztofa Rybkę, wieloletniego współpracownika i członka rodziny Falenty. A po południu państwowe Polskie Inwestycje Rozwojowe (PIR), potencjalny partner finansowy Hawe, zażądały od firmy wyjaśnień. Od tych wyjaśnień PIR uzależnia decyzję, czy wesprze giełdową firmę przy budowie światłowodów docierających bezpośrednio do gospodarstw domowych (w rzadko stosowanej, bo ponoć drogiej, technologii FTTH).
Hawe liczyło na ok. 120 mln zł z PIR. Dzięki temu zastrzykowi zyskać miało nie tylko pieniądze, ale także łatwiej przekonać do finansowania projektu inne instytucje.
„Decyzje co do dalszych kroków w ramach projektu zarząd PIR podejmie między innymi na podstawie udzielonych przez sponsora projektu wyjaśnień oraz po konsultacji z Komitetem Inwestycyjnym wyłonionym z grona Rady Nadzorczej PIR" – brzmi oświadczenie państwowej firmy.