Dlaczego zdecydował się Pan wziąć udział w konkursie?
Decyzji o starcie w konkursie prognoz makroekonomicznych nie podjąłem sam. To była wspólna decyzja zespołu centrum analitycznego Polityki Insight. Na publikowanie średnioterminowych prognoz zdecydowaliśmy się w marcu 2013 r., czyli jeszcze zanim rozpoczęła się oficjalna sprzedaż serwisu. Chcieliśmy, aby nasze centrum było brane pod uwagę w rankingu Rzeczpospolitej i NBP już od początku 2014 r., tak abyśmy jak najszybciej mogli zweryfikować trafność przygotowywanych prognoz. Są one bowiem opracowywane w nieco inny sposób niż w typowych biurach ekonomicznych. Na suche liczby, które otrzymujemy z modeli ekonometrycznych, nakładamy bowiem liczne korekty z tytułu przyszłych zmian instytucjonalnych oraz politycznych w Polsce i w całej Unii. Dlatego w procesie prognostycznym bierze udział większość działów Polityki Insight, a nasze prognozy czasami znacząco różnią się od tzw. konsensusu rynkowego.
Ceny w zasadzie stoją w miejscu. Czy uważa Pan, że grozi nam deflacja? Jaki poziom inflacji prognozuje Pan na ten rok?
W miesiącach letnich spodziewam się wystąpienia przejściowej i płytkiej deflacji w Polsce. To efekt nałożenia trzech czynników. Po pierwsze, w lipcu 2013 r. w związku ze zmianami regulacyjnymi znacznie podwyższono opłaty za wywóz śmieci oraz zmieniono metodę obliczania cen produktów sezonowych, co spowodowało silny statystyczny wzrost cen młodych ziemniaków. Ubiegłoroczne podwyżki to efekt wysokiej bazy, który przełoży się na automatyczne obniżenie inflacji z początkiem wakacji. Po drugie, korzystne warunki meteorologiczne sprzyjające dobrym zbiorom owoców i warzyw, a także odnotowane w ostatnich miesiącach spadki cen cukru i mięs przełożyły się na pierwszy od 2006 r. spadek cen żywności w ujęciu rocznym. Ten trend utrzyma się zapewne przez całe lato i dopiero późną jesienią można oczekiwać podwyżek cen artykułów spożywczych. Po trzecie, wzrost konsumpcji jest na razie na tyle słaby, że nie zachęca sprzedawców do podnoszenia cen. Dlatego w 2014 r. inflacja będzie najniższa od czasów PRL i wyniesie średnio 0,3 proc.
Po kwietniu na rachunku bieżącym pojawiła się rekordowa nadwyżka. Czy uważa Pan, że eksport netto będzie dalej ważnym motorem napędowym gospodarki?