Kwatera główna europejskiej gospodarki informuje: ekonomiczny stan nadzwyczajny (zwany globalnym kryzysem) w najlepsze trwa, na wszystkich frontach toczą się zacięte walki i kontynuują się niepokoje. Sytuacja w końcu roku 2014 i pierwszym tygodniu roku 2015 kształtowała się następująco.
Front zachodni. Nastroje (gospodarcze) w Niemczech wahają się w okolicach zera, czyli raz wskazują na niewielką poprawę, innym razem na pogorszenie koniunktury. Europejski Bank Centralny szykuje się do wielkiej ofensywy na rynku pieniężnym – rzucenia do walki bilionów euro w ramach operacji europejskiego luzowania ilościowego. Uczestnicy rynku okopali się i uważnie patrzą, czy superbankowi z Frankfurtu rzeczywiście uda się doprowadzić do przełamania frontu, zwalczenia deflacji i przyspieszenia wzrostu gospodarczego w strefie euro. A na wypadek, gdyby się nie udało, Komisja Europejska planuje swoją własną ofensywę – starannie przygotowywaną ofensywę Junckera, w wyniku której setki miliardów euro miałyby być wydane na rozwój infrastruktury. Innymi słowy: wszyscy tkwią w okopach, gospodarka rośnie w ślimaczym tempie, ceny lekko spadają. Na Zachodzie bez zmian.