Firmy chcą mniej barier w handlu

Umowa o wolnym handlu UE i USA może się stać punktem odniesienia dla innych umów na świecie. Źle by się stało, gdybyśmy stracili tę okazję – mówi wiceprezes UPS i wiceszefowa Komisji Biznesu USA na rzecz TTIP Laura Lane.

Aktualizacja: 28.07.2015 07:42 Publikacja: 27.07.2015 22:00

Firmy chcą mniej barier w handlu

Foto: materiały prasowe

Rz: Czy nie ma pani wrażenia, że to Stanom Zjednoczonym bardziej się spieszy do umowy o wolnym handlu z Unią Europejską niż Brukseli?

Nas czas goni bardziej. Barack Obama ma już tylko półtora roku, aby zakończyć wszystkie procedury, a części składowych porozumienia o transatlantyckim partnerstwie w dziedzinie handlu i inwestycji – TTIP jest mnóstwo. Trzeba chociażby zrobić setki tysięcy stron tłumaczeń, co spokojnie zajmie przynajmniej pół roku. Głosowanie w USA nie powinno się odbyć zbyt blisko terminu wyborów, bo wtedy nagle cała umowa stanie się polityczna, a tak przecież nie jest. Na razie prezydent Obama podpisał ustawę o promocji handlu, co powinno ułatwić zadanie naszym negocjatorom, bo daje im większe uprawnienia, zwłaszcza tym, którzy TTIP negocjują.

Czy pani zdaniem amerykański biznes jest gotowy do przyjęcia TTIP?

Po obydwu stronach Atlantyku potrzebujemy tej umowy. Rynki amerykański i europejski są praktycznie otwarte, chętnie przyjmują inwestycje, pozytywnie postrzegane jest zwiększenie obrotów handlowych, ale sama wartość wymiany handlowej mogłaby być o wiele wyższa. Więc nie ma innego wyjścia, jak pozwolić na wykorzystanie wszystkich dostępnych opcji zwiększenia tej wymiany. I biznes amerykański, i europejski chcą obniżenia barier handlowych i stworzenia wspólnych regulacji dla handlu, tym bardziej że istnieją już one w odniesieniu do umów z innymi partnerami, na przykład w porozumieniu UE–Kanada. Takich powtarzających się uzgodnień po obydwu stronach jest mnóstwo, więc na razie zarabiają na nich tylko prawnicy.

Jakie wrażenie odnosi pani, podróżując po Europie? Czy pani zdaniem europejskie firmy też chcą tej umowy?

Po obydwu stronach Atlantyku widzę skoncentrowanie się na działalności typu „tu i teraz", produkcji, dbałości o zysk, o klientów. Niewielu przedsiębiorców jeździ na wielkie konferencje, wygłasza odczyty. Niewielu z nich myśli o swoim biznesie w skali makro. Tymczasem TTIP jest niesłychanie ważny zwłaszcza dla segmentu małych i średnich firm, bo koncerny sobie poradzą bez globalnych umów, chociaż na nich też skorzystają. Dlatego takie firmy jak UPS działają niejako w ich interesie, ponieważ ich korzyści przekładają się na nasze – przecież dostarczamy im usługi logistyczne, a najwięcej klientów mamy właśnie z sektora MSP.

Kto w takim razie boi się TTIP?

Niestety, jest niewielka, ale bardzo głośna, grupka aktywistów broniących protekcjonizmu. Ludzi, którzy postanowili wystraszyć firmy, a najłatwiej jest to zrobić w przypadku niewielkich przedsiębiorców. Straszą, że porozumienia handlowe odbierają rynkom i firmom ich niezależność i obniżą jakość wszystkich uwarunkowań, w jakich funkcjonują nasze rynki. Na przykład w Austrii jest kilku przedsiębiorców przeciwnych TTIP, a ich argumentacja brzmi: nie, bo nie. I nie pomagają tłumaczenia czy namacalne dowody, że korzyści są naprawdę po obydwu stronach. Tymczasem TTIP może się stać punktem odniesienia dla innych umów handlowych na świecie. Źle by się stało, gdybyśmy stracili tę okazję.

Czy UPS skorzystał na innych umowach o wolnym handlu, jakie podpisał rząd USA?

Każda umowa o wolnym handlu, jaką podpisał rząd amerykański, dała nam 20-procentowy wzrost biznesu na rynkach sygnatariuszy porozumień. Ale wolę mówić inaczej: to nasi klienci zyskali ogromne możliwości zwiększenia wymiany. Nie mam statystyk, które pokazywałyby, ile Europejczycy zarobili na umowie handlowej z Koreą Południową, ale wiem, że nasz biznes odczuł ją bardzo pozytywnie. Reguła jest taka: jest umowa, firmy sprzedają więcej. Wystarczy więc pomyśleć, jaki efekt miałoby TTIP dla firm polskich, które w 2014 roku odnotowały 15-proc. wzrost eksportu. W tym mielibyśmy też swój udział.

Załóżmy, że TTIP zostanie wynegocjowany i podpisany. Jakie będą pierwsze korzystne efekty?

Jednym z największych problemów są zastoje na granicach, które są odczuwalne zwłaszcza przez MSP. Po wprowadzeniu TTIP zmniejszą się drastycznie. Jesteśmy gotowi do współpracy i z władzami USA, i z Komisją Europejską, żeby tę barierę najskuteczniej zredukować przy jednoczesnym wprowadzeniu maksimum zasad bezpieczeństwa. Wszystkie procedury powinny odbywać się elektronicznie i szybko. Mam nadzieję również, że w ten sposób granice staną się bezpieczniejsze. Tak aby wiarygodni przedsiębiorcy mieli uproszczone procedury, sprawny był pobór jeszcze obowiązujących ceł i płatności VAT, a jednocześnie żeby było łatwo szybko zidentyfikować tych, którzy chcą wykorzystać prostsze procedury do popełniania przestępstw.

Mówi pani: spieszymy się z TTIP. Ale czy jest infrastruktura, która umożliwi wprowadzenie wszystkich procedur?

W zasadzie jest. Rynek usług telekomunikacyjnych został zliberalizowany, Internet jest powszechnie dostępny. Na niektórych rynkach może być kłopot z transakcjami finansowymi. Ale i to jest do przezwyciężenia.

Nie sądzi pani, że dystans do negocjacji TTIP to zasługa niewypału z ustawą ACTA?

Dużo nauczyliśmy się na błędach, żeby ich nie powtórzyć. Dlatego teraz tyle mówimy o negocjacjach, tłumaczymy korzyści z nich wynikające. Nie ma już możliwości, że jakieś dokumenty wyciekną, bo większość jest jawna.

CV

Laura Lane od 2011 roku związana jest z UPS, gdzie pełni funkcję prezesa ds. globalnych. Wcześniej była wiceprezesem w Time Warner, potem CitiGroup, gdzie odpowiadała za kontakty międzynarodowe. Do pracy w biznesie przyszła z dyplomacji, była negocjatorem WTO ze strony USA. Absolwentka Georgetown University.

Opinie Ekonomiczne
Kryptowaluty: ostrzegam przed wpuszczaniem ryzyka do banków
Opinie Ekonomiczne
Tusk angażuje Brzoskę do deregulacji. Dobry ruch
Opinie Ekonomiczne
Polityczne DNA państwowych spółek
Opinie Ekonomiczne
Pierwsza wiceprezes BGK: Wydajność pracy kluczem do wzrostu gospodarczego?
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Cyfrowa gospodarka nie rozwinie się w skansenie