Sześć rodzajów szpitali: pierwszego stopnia, głównie powiatowe, drugiego – wojewódzkie, i trzeciego – wielospecjalistyczne, a także onkologiczne i pulmonologiczne, pediatryczne i ogólnopolskie znajdą się w tzw. sieci szpitali z gwarancją finansowania z budżetu. Tak zakłada projekt noweli ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która trafiła we wtorek do konsultacji społecznych. Włączenie najpotrzebniejszych, zdaniem ministerstwa, placówek do sieci ma gwarantować pacjentom dostęp do świadczeń zdrowotnych, a szpitalom publicznym – zwolnienie z obowiązku walki o kontrakty z NFZ. Pieniądze mają im się należeć jako tym, które w ramach „systemu zabezpieczenia" zapewniają obywatelom dostęp do opieki lekarskiej, a także zapewniają ich „ciągłość i kompleksowość".
Dzika komercjalizacja
Projekt to odwrócenie reform rządu Platformy Obywatelskiej, który postanowił rozprawić się z nierentownymi szpitalami, dając im wybór między pokryciem straty przez właściciela, przekształceniem w spółkę prawa handlowego a likwidacją. Miało to eliminować podmioty nierentowne i przeciwdziałać sytuacjom, w których szpitale bez końca zadłużały się u swoich właścicieli.
Podczas sobotniej manifestacji Porozumienia Zawodów Medycznych minister zdrowia Konstanty Radziwiłł nazwał reformę PO „dziką komercjalizacją" i właśnie w niej upatrywał „fatalnego stanu służby zdrowia, który pozostał po ośmiu latach rządów poprzedniej ekipy". I dodał, że w prywatnej służbie zdrowia pracuje się gorzej niż w publicznej, za co został wygwizdany przez manifestantów.
Minister najwyraźniej przygotowywał grunt dla zmian, bo w uzasadnieniu nowelizacji czytamy, że istniejąca w obecnym systemie prawnym „niemal nieograniczona" możliwość ubiegania się o kontrakty spowodowała „rozmycie wyraźnie niegdyś wyodrębnionych poziomów opieki specjalistycznej" i utrudnia zabezpieczenie dostępu do świadczeń.
Zdaniem ekspertów powrót do systemu obowiązującego w PRL jest błędem.