W jednej z gazet znaleźliśmy ogłoszenie o sprzedaży dwupokojowego mieszkania na Woli z 93-letnią osobą. Zadzwoniliśmy pod podany numer. – To mieszkanie mojego brata. Na 53 metrach są dwa pokoje. Położone jest przy ul. Nowolipie. Dożywotnio mieszka tam starsza pani, która ma zapewnioną stałą opiekę. Lokal zostanie wydany po jej śmierci. Jeśli ktoś potraktuje tę nieruchomość jako inwestycję, to ma świetną okazję. To mieszkanie jest tańsze o 50 tys. zł od podobnych, które są puste – zachęca ogłoszeniodawca. Dodaje, że zainteresowanie lokalem jest spore. Dzwonią m.in. osoby, które chcą kupić nieruchomość dla dzieci czy wnuków.
O podobne oferty i transakcje zapytaliśmy w stołecznych agencjach nieruchomości.
– Na pewno takie transakcje się zdarzają, jednak z uwagi na ich specyfikę, raczej nie są przeprowadzane przez agencje nieruchomości. Stronami transakcji są bowiem często osoby spokrewnione, czasem sąsiedzi. Sporadycznie takie oferty pojawiają się u pośredników – ocenia Marcin Jańczuk z agencji Metrohause.
Pośrednik Małgorzata Witkowska-Zwiep, dyrektor biura tej agencji, dodaje, że w swojej dotychczasowej pracy tylko raz spotkała się z podobną sytuacją. Wtedy starsza klientka zaproponowała umowę dożywocia w ramach transakcji sprzedaży mieszkania. – Jej oczekiwania finansowe względem lokalu były jednak nieadekwatne do proponowanego rozwiązania, bo żądała ok. 80 – 90 proc. wartości rynkowej mieszkania, dlatego postanowiłam nie podejmować tej sprawy – wspomina pośredniczka.
Do agencji Polanowscy dotąd nie zgłosił się żaden chętny, który chciałby sprzedać mieszkanie z tzw. zapisanym dożywociem. Czy firma przyjęłaby taką ofertę? – Trzeba najpierw porozmawiać z lokatorem i ustalić, czy będzie chciał zrzec się prawa do zajmowania nieruchomości za odpowiednią kompensatą. Taka wiedza dużo wyjaśnia. Jeżeli spotkamy się z osobą niechętną do współpracy, mającą problemy osobiste i zamierzającą korzystać z przysługującego jej prawa do zajmowania nieruchomości, wówczas nie podejmiemy ryzyka w pośrednictwie przy sprzedaży. Obietnica, że transakcja odbędzie się po myśli naszego klienta, byłaby sporym nadużyciem z naszej strony – tłumaczy Krzysztof Kieszkowski z agencji Polanowscy.