– Wiele bloków, szczególnie w dużych spółdzielniach mieszkaniowych, stoi na gruntach, do których nie przysługuje im tytuł prawny – tłumaczy Grzegorz Abramek, wiceprezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie. Tak jest np. w warszawskiej Rudzie, która ma osiem takich budynków (z 1300 mieszkaniami), czy też w Energetyce (posiada dwa takie osiedla). To spadek po PRL, kiedy budowano bloki, nie przejmując się własnością gruntów.
– Już dawno uregulowalibyśmy stan prawny tych gruntów, gdyby władze Warszawy były nam przychylne. Tymczasem wszelkie nasze wnioski w tej sprawie odrzucają – mówi Dariusz Śmierzyński, prezes Rudy. Spółdzielnia wystąpiła nawet do sądu o zasiedzenie, w pierwszej instancji wygrała, ale miasto się odwołało. Orzeczenie w instancji odwoławczej jeszcze nie zapadło.
Wspólny kłopot
Problem mają jednak nie tylko spółdzielnie, ale i lokatorzy. Nie mogą bowiem wykupić swoich mieszkań na własność. Tylko do końca tego roku mogą przekształcać lokatorskie prawo we własnościowe. Jego posiadacz nie ma udziału w gruncie, a więc nieuregulowany stan prawny gruntów w zasadzie nie stanowił problemu przy tego rodzaju przekształceniach. Niestety, nie wszystkie sądy wieczystoksięgowe chcą zakładać księgi wieczyste dla własnościowego prawa do lokalu. Oznacza to, że jego posiadacz może mieć problemy ze sprzedażą mieszkania albo wzięciem kredytu zabezpieczonego hipoteką.
– Są jednak sądy, które bez przeszkód księgi zakładają –tłumaczy Dariusz Śmierzyński. W jego spółdzielni nie było z tym problemów.
Różne orzeczenia
Sprawy nie wyjaśnia bogate orzecznictwo Sądu Najwyższego.