Posiadacze mieszkań własnościowych w blokach spółdzielczych stojących na gruntach bez tytułu prawnego mają poważny problem.
Od ponad dwóch miesięcy coraz więcej notariuszy nie chce sporządzać aktów notarialnych, sądy zakładać ksiąg wieczystych, a banki udzielać kredytów na zakup takich lokali. Problem dotknął też kupujących, którzy zawarli umowy przedwstępne.
80 tysięcy zł w plecy
Nie są to bynajmniej skutki zmiany przepisów ani kryzysu ekonomicznego, lecz podjętej w maju przez Sąd Najwyższy uchwały (sygnatura akt III CZP 104/12). Na niejawnym posiedzeniu siedmiu sędziów SN orzekło, że własnościowe prawo do lokalu w bloku położonym na gruncie, którego spółdzielnia nie jest właścicielem ani użytkownikiem wieczystym, jest tylko jego ekspektatywą (przyrzeczeniem). Niedopuszczalne jest więc założenie księgi wieczystej w celu jej ujawnienia.
– Chciałem kupić mieszkanie własnościowe na warszawskiej Ochocie – mówi Mariusz Wielgórski. – W maju tego roku podpisałem notarialną umowę przedwstępną i wpłaciłem zadatek w wysokości 80 tys. zł. Następnie bank PKO BP przyznał mi kredyt, miałem tylko donieść finalną umowę kupna-sprzedaży. W maju SN wydał uchwałę i postanowiłem zrezygnować z transakcji. Teraz sprzedający nie chce oddać mi 80 tys. zł zadatku – opowiada.
Jego zdaniem żadna ze stron nie ponosi winy za zaistniałą sytuację i pieniądze powinny do niego wrócić. O zwrot tych pieniędzy będzie walczyć w sądzie.