Mury Wieży Dawida potrafią mówić. Wysoki na 52 piętra, zwieńczony lądowiskiem dla helikopterów, z niewykończoną elewacją i pierwotnie pomyślany jako siedziba banku budynek, miał być najwyższym obiektem śródmieścia Caracas i symbolem boomu gospodarczego w Wenezueli lat 90. - czytamy na łamach "Guardiana".
Przeprowadzka ze slumsów
Tymczasem dziś, kiedy kraj zmaga się z najwyższą w świecie inflacją, chronicznym niedostatkiem żywności i czarnym rynkiem walutowym, gdzie kurs dolara jest dziesięć razy wyższy od oficjalnego, Wieża Dawida (od imienia jej głównego inwestora Davida Brillembourga, którego przedwczesna śmierć zbiegła się z załamaniem gospodarki Wenezueli), stała się symbolem niezdolności państwa do zapewnienia obywatelom mieszkań, transportu publicznego, a nawet bezpieczeństwa.
Od ośmiu lat nielegalnie zamieszkiwany przez ponad 300 rodzin przemysłowej wielkości squat zajmują także policjanci. 27-letni Jorge Luis nie jest szczególnie dumny, że musi nazywać squat domem. Zarabia 4,8 tys. boliwarów, czyli 460 funtów brytyjskich po oficjalnym kursie, a po nieoficjalnym - zaledwie 40 funtów. I jest bardziej zrezygnowany niż wściekły z powodu tej sytuacji.
- Mojego zawodu się tutaj nie ceni, podobnie jak nie ceni się nauczycieli - mówi na łamach "Guardiana"rozgoryczony policjant. - Odpowiadamy za bezpieczeństwo ludzi i edukację dzieci, ale zarobki w tych zawodach świadczą, że nie jesteśmy ważni.
Ostatecznie jednak przeprowadzka do wieży z pełnych przemocy slumsów Caracas oznaczała relatywnie bezpieczne życie dla jego rodziny. - Pozwoliło to nam wyprowadzić się od teściowej, ale nie czuję się właścicielem tego miejsca. Nie tracę nadziei, że kiedyś będę miał własne mieszkanie - mówi policjant na łamach "Guardiana".
Squatting oznacza, że policjant może przeznaczyć 3,5 tys. boliwarów miesięcznie na opłacenie rachunków za mieszkanie przy Honda Accord, które kupił od przyjaciela. Pracuje także jako taksówkarz posługując się swoim samochodem, co pozwala mu podwoić pensję policjanta. - W Wenezueli wszyscy muszą pracować na dwóch etatach - mówi policjant, kiedy wspina się pieszo na 26 piętro wieży, by dostać się do swojego mieszkania.
Nie jest jedyny, który wykonuje dziwne prace. Atrium wieży tętni od porannej aktywności mieszkańców. Grupa mężczyzn wyprowadza swoje motocykle w nadziei, że będą mieli dobry dzień jako mototaksówki, co jest coraz częstszym remedium na bezrobocie i nieustanne zakorkowane ulice Caracas.