Z tego wywiadu dowiesz się:
- Jak zmieniły się ceny mieszkań w III kwartale w zależności od wielkości miasta i wielkości samego lokum?
- Jak zmieniły się stawki czynszów?
- Jak w krótkim i długim terminie mogą się kształtować ceny i czynsze?
- Zaciągnąć kredyt i kupić czy wynajmować – co się bardziej kalkuluje, biorąc pod uwagę proste zestawienie rat i stawek czynszów?
Ceny mieszkań są stabilne, rosną, spadają – z różnych źródeł płyną sprzeczne informacje. Co pokazują wasze dane po trzech kwartałach?
Jeżeli popatrzymy na dane z dużych miast i miast regionalnych, to nie będzie jednej odpowiedzi podsumowującej cały rynek. Można jednak zaobserwować pewne prawidłowości.
W metropoliach widzimy najmocniejsze wyhamowanie cen w segmencie mieszkań małych, do 35 mkw. Ten segment rynku został w poprzednich okresach przegrzany, dlatego tu widać największe korekty cen. W przypadku mieszkań średnich, czyli 35-60 mkw. również mamy spadki kwartał do kwartału, a jeśli chodzi o mieszkania największe, korekty są najmniejsze i najmniej jest miast, gdzie widzimy spadki. Co to oznacza? Po pierwsze, że dotychczasowa podaż była w dużym stopniu zasilona mieszkaniami najmniejszymi i średnimi – i tam konkurencja wśród sprzedających na rynku pierwotnym i wtórnym – była po prostu największa, w związku z czym sprzedający musieli bardziej schodzić z cen, żeby podaż spotkała się z akceptacją popytu.
Segment mieszkań większych rządzi się troszkę innymi zasadami: to tzw. segment move up. To np. rodziny z dziećmi, które muszą kupić większe mieszkanie. Inaczej niż młode pary czy single – te osoby mogą dłużej pozostać na rynku najmu i poczekać na lepsze warunki, by kupić.
Z dużych miast wyróżnia się Gdańsk, ceny rosły w każdym segmencie, i rok do roku, i kwartał do kwartału. Na drugim biegunie są Kraków i Warszawa, gdzie – moim zdaniem – deweloperzy najbardziej przesadzili z podwyżkami cen w czasie „Bezpiecznego kredytu”, dlatego teraz musieli mocniej schodzić z cen.