Lewica złożyła niedawno projekt tzw. ustawy antyflipperskiej, który przewiduje wprowadzenie podwyższonych stawek podatku od czynności cywilnoprawnych w przypadku sprzedaży mieszkania w krótkim czasie po jego zakupie. Miałoby to zniechęcać do działalności tzw. flipperów, czyli osoby nabywające nieruchomości nie po to, by w nich zamieszkać lub je wynająć, lecz w celu ich szybkiego wyremontowania i odsprzedania z zyskiem. Ma to przeciwdziałać „kryzysowi” mieszkaniowemu i wzrostowi cen wywołanemu rzekomo przez „spekulantów”, którzy mają być za ów „kryzys” odpowiedzialni. Problem polega na tym, że Lewica nie przedstawia żadnych danych na poparcie swoich tez. Ich projekt jest dziurawy i uderza na oślep podatkami w przypadkowe osoby w nadziei, że przy okazji uda się też trafić w cel.
Czytaj więcej
Jeśli sprzedawca zarabia na obrocie używanymi mieszkaniami, kupujący może zapłacić nawet 10 proc. podatek. Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy o PCC, która ma ukrócić flipping.
Co zawiera projekt ustawy antyflippingowej
Projekt zawiera propozycje zmian w podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC). W przypadku umowy sprzedaży mieszkania nakłada się „karną” stawkę podatku w wysokości 10 proc. (zamiast normalnej stawki na poziomie 2 proc.), jeżeli taka umowa zostaje zawarta przed upływem roku od poprzedniego zbycia tego mieszkania. W przypadku zbycia w okresie dwóch i trzech lat stawki miałyby wynosić odpowiednio 6 proc. i 4 proc.
Dostępne dane mówią że mediana „flippa” na polskim rynku to 21 tygodni, a tzw. długie flippy (powyżej roku) praktycznie na nim nie występują. Karne stawki podatku do okresu 2–3 lat obciążą więc nie flipperów, lecz przypadkowych ludzi sprzedających z różnych powodów swoje mieszkanie.
Czytaj więcej
Wyrzucenie z rynku flipperów, czyli inwestorów zarabiających na kupnie, remoncie i odsprzedaży mieszkań z zyskiem, nie sprawi, że ceny spadną. Bardziej pompują je choćby tanie kredyty.