Na zarządy stołecznych spółdzielni mieszkaniowych padł blady strach. Zapisy ubiegłorocznej ustawy dotyczącej spółdzielczej mieszkaniówki mogą doprowadzić do ruiny całe osiedla.
Ustawa zezwoliła lokatorom na wykup mieszkania wraz z gruntem za symboliczną złotówkę (przeciętnie od 5 zł do 30 zł za mkw. w zależności od roku, w którym wybudowano dom, i od wielkości lokalu). Jednocześnie tym, którzy wykupili mieszkania po cenie rynkowej przed wejściem w życie ustawy (ale po 2000 r.), stworzyła możliwość niepłacenia na fundusz remontowy. Warunkiem jest zgoda walnego zgromadzenia spółdzielni. Osoby, które z opłat na fundusz remontowy mogą być zwolnione, stanowią nawet 30 – 50 proc. wszystkich członków warszawskich spółdzielni.– Jeśli u nas 17 tys. osób, które wykupiły mieszkania po komercyjnej cenie, przestanie płacić na remonty, to spółdzielnia splajtuje – przyznaje wiceprezes Energetyki Sylwester Mirecki.
Dodaje, że dopływ gotówki na fundusz i tak jest niższy, właśnie z powodu wykupu lokali za symboliczną złotówkę.
– Do tej pory pieniądze ze sprzedaży mieszkań szły właśnie na remonty. Jeśli teraz zabraknie jeszcze środków od tych, którzy wcześniej wykupili lokale, to bloki popadną w ruinę – mówi Mirecki.
Wnioski o zwolnienie z opłat już do zarządów spółdzielni wpływają. Czy będą realizowane, zależy od ustaleń walnych zgromadzeń.