[b]Rz: Co najbardziej zaskoczyło pana rok temu po objęciu stanowiska ministra rolnictwa? [/b]
Marek Sawicki: Od kilku lat jako poseł, członek Sejmowej Komisji Rolnictwa – w poprzedniej kadencji byłem jej wiceprzewodniczącym – obserwowałem prace Ministerstwa Rolnictwa. Problemy resortu były mi więc znane.
Natomiast zaskoczyła mnie skala nieprzygotowania Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, brak oprzyrządowania prawnego – opóźnionych było ponad 70 rozporządzeń – i bałagan w systemie informatycznym. Wiedziałem, że jest źle, ale nie sądziłem, że aż tak. W ostatnim roku nasza praca koncentrowała się głównie na tym, by nadrabiać stracony czas. Teraz nareszcie wychodzimy na prostą.
[b]Czego – z tego, co pan planował na początku kadencji – nie udało się jak dotąd zrealizować? [/b]
Na to pytanie z chęcią odpowie opozycja. Ja to, co zakładałem, powoli realizuję. Najważniejsze są dla mnie trzy cele: po pierwsze – dobre wykorzystanie środków unijnych, a do tego potrzebne jest uporządkowanie spraw ARiMR. Po drugie – aktywna praca w ramach Rady Ministrów Rolnictwa i Rybołówstwa Wspólnoty Europejskiej. Po trzecie – poprawianie dochodowości w rolnictwie, które nie wyszło najlepiej.