Wraz z prawnikami czy informatykami branża pośrednictwa w obrocie nieruchomościami zatrudnia ok. 50 tys. osób – szacuje Tomasz Lebiedź, właściciel Lebiedź Consulting. Samych licencjonowanych pośredników jest prawie 10 tys. Kolejnych kilka tysięcy osób zajmuje się kredytami hipotecznymi. W czasie największego rozgrzania rynku, gdy klienci ustawiali się w kolejkach po mieszkania, ich zarobki znacznie wykraczały ponad przeciętne. Teraz pracy jest więcej, a dochody są wyraźnie niższe. W efekcie kilka tysięcy pośredników i drugie tyle osób pracujących razem z nimi zmieni branżę lub choćby firmę.
[wyimek]25 tys. zł miesięcznie w szczycie hossy zarabiał dobry agent nieruchomości w dużym biurze[/wyimek]
Do cięcia kosztów i szukania dodatkowych przychodów zmuszeni są też pośrednicy finansowi. – Przetrwają firmy, którym uda się zrestrukturyzować. To pierwszy tak poważny test dla tego rynku – mówi Robert Barański, wiceprezes doradcy finansowego Money Expert. Co się kryje za słowem „restrukturyzacja”? Obniżanie zatrudnienia, ograniczanie wynagrodzeń, rezygnacja ze zwiększania sieci sprzedaży. – W USA w wyniku kryzysu 95 proc. firm pośrednictwa finansowego przestało istnieć lub ograniczyło skalę działania – mówi Wojciech Sobieraj, prezes Alior Banku.
Najlepsi agenci nieruchomości jeszcze rok temu mogli zarobić na prowizjach nawet 50 tys. zł. Niezły agent w dużym warszawskim biurze dostawał ok. 25 tys. zł miesięcznie. – Teraz może liczyć na 8 tys. zł. Ludzie przyzwyczaili się do dużych dochodów i nie akceptują takiej zmiany. Część szuka pracy w innych branżach, inni w nieruchomościach, ale w marketingu czy przy tworzeniu analiz, a nie w pośrednictwie – mówi Marcin Gołębiowski, wiceprezes redNet Consulting.
Dodaje, że gdy w połowie roku szukał analityka, na ogłoszenie odpowiedziało kilka osób. We wrześniu już ponad 50. – Jest bardzo duży ruch na rynku – potwierdza Piotr Sumara, prezes Północ Nieruchomości. – Nagle się okazało, że o klienta trzeba walczyć. W trudnych czasach pośrednicy wolą pracować w firmach ze znaną marką, z dużą ofertą – dodaje. Szefowie agencji mówią zgodnie: czasy kryzysu wyczyszczą rynek. Zostaną najlepsi. I tacy, którzy są w stanie zaakceptować, że w jakimś miesiącu nic nie zarobią.