Funkcjonują na polskim rynku od dwóch lat.
– Bardzo często jednak certyfikaty to nic niewarty kawałek papieru – mówi Małgorzata Popiołek z Narodowej Agencji Poszanowania Energii. Według niej fatalnie wdrożyliśmy dyrektywę unijną w ich sprawie. Tymczasem dyrektywa jest już inna i trzeba wdrażać kolejne zmiany.
[srodtytul]Złe przepisy [/srodtytul]
Zużycie energii w budynku lub lokalu oblicza się przy wykorzystaniu [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Rozporzadzenia/2008/DU2008Nr201poz1240.htm]rozporządzenia z 6 listopada 2008 r. w sprawie metodologii obliczania charakterystyki energetycznej budynku i lokalu [/link]mieszkalnego. Zawiera ono liczne błędy, o których powszechnie wiadomo. Niektóre są dla osób z wykształceniem technicznym oczywiste, np. zastosowanie niewłaściwej potęgi. Programy komputerowe służące do obliczeń eliminują je, podstawiając odpowiednie wartości.
Już rok temu Ministerstwo Infrastruktury zapewniało „Rz”, że usunie błędy i znowelizuje rozporządzenie w tej sprawie, ale czeka na tłumaczenie normy ISO 13/790 zawierającej metodologię obliczania charakterystyki energetycznej budynku. (Zobacz tekst: [link=http://www.rp.pl/artykul/380061.html]Certyfikat energetyczny bez większej wartości[/link]). Prawda jest taka, że normę przetłumaczono, a przepisów nie znowelizowano.