Sędzia Roman Trzaskowski zaznaczył w uzasadnieniu, że SN nie trzymał się ściśle pytań rzecznika finansowego, i wypowiada się tylko co do niektórych kwestii pojawiających w sporach frankowych. Generalnie uregulowania tych kwestii powinien był dokonać ustawodawca.
- SN potwierdził, że każdej ze stron przysługuje w razie nieważności umowy roszczenie o zwrot zapłaconych kwot: bankowi - kwoty kredytu, a konsumentowi - sumy rat kredytowych. Oczywiście każda ze stron może złożyć oświadczenie o potrąceniu na zasadach ogólnych. Najważniejszy skutek uchwały SN jest taki, że zasadniczo kwotę kredytu trzeba oddać, nawet gdy umowa jest nieważna. Taki jest wniosek ze stwierdzenia, że bankowi bieg 3-letniego przedawnienia roszczeń rozpoczyna się od dnia reklamacji złożonej przez klienta - wskazuje dr Mariusz Korpalski, radca prawny.