Wsparcie szwedzkiego Królewskiego Instytutu Technologicznego oraz polskiego Narodowego Centrum Badań i Rozwoju dla wynalazcy z Kowar na Dolnym Śląsku zwiększa jego szanse na zwycięstwo w sporze z Uniwersytetem w Cambridge. Lucjan Łągiewka walczy o prawa do swego odkrycia i jeśli wygra, to Polska będzie wyłącznym dysponentem rewolucyjnej technologii, którą NCBR chce szybko skomercjalizować.
Przetwornik energii w gigantyczne zyski
Wynalazek 62-letniego Lucjana Łągiewki to energetyczny przetwornik akumulacyjno-rozpraszający (EPAR). W niewytłumaczalny z punktu widzenia fizyki sposób pochłania on energię kinetyczną i przetwarza w elektryczną. Może też wygenerować gigantyczne zyski, bo według Ministerstwa Nauki powinien znaleźć zastosowanie w przemyśle kolejowym, stoczniowym, lotniczym, górniczym i maszynowym. Albo poprawić bezpieczeństwo na drogach, gdyby montować przy nich pochłaniające energię barierki.
W Polsce przez lata odkrycie traktowano po macoszemu. Tymczasem patent prof. Malcolma Smitha z Cambridge University – oparty według Łągiewki na jego ustaleniach – stosowany jest od 2008 r. w bolidach McLarena w F1. Prof. Smith zgłosił wynalazek jako swój w 2002 r. w brytyjskim Urzędzie Patentowym, zastrzegając tzw. pierwszeństwo ze zgłoszenia.
Cztery lata wcześniej polskie stacje telewizyjne pokazywały pierwszy crash test z zastosowaniem wynalazku Łągiewki. Jego syn Przemysław, rozpędziwszy do 50 km/h małego fiata ze specjalnym zderzakiem, uderzył w przeszkodę. Maluch nie miał nawet zadraśnięcia na karoserii.
– Test demonstrował działanie tych samych elementów, który potem zgłosił naukowiec z Cambridge – podkreśla Przemysław Łągiewka, od 2009 r. menedżer swego ojca wynalazcy.