Każdy z właścicieli może się zwrócić z wnioskiem o przeprowadzenie rozgraniczenia do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Przebieg granicy ustala wówczas geodeta upoważniony przez tegoż wójta (lub odpowiednio – burmistrza czy prezydenta). Geodeta bierze pod uwagę znaki, ślady graniczne, mapy, dokumenty geodezyjne i inne dokumenty. Jeśli brakuje takich danych, są one niewystarczające albo sprzeczne – ale sąsiedzi są zgodni – geodeta ustali granicę na podstawie ich zgodnego oświadczenia. Wystarczy też oświadczenie jednego z nich, jeśli drugi przeciwko temu nie oponuje.
[b]Gdy między sąsiadami nie ma zgody, spór co do granicy może się zakończyć zawarciem ugody przed geodetą. Ma ona moc ugody sądowej.[/b] Jeżeli do ugody nie doszło, ale granicę geodeta ustalił na podstawie dokumentów lub zgodnego oświadczenia sąsiadów, wójt wyda decyzję o rozgraniczeniu. Jednakże właściciel czy właściciele mogą się nie zgodzić z tak ustalonym przebiegiem granicy. Mają wówczas prawo żądać, w ciągu 14 dni od doręczenia im takiej decyzji, przekazania sprawy do sądu.
Może być tak, że sąsiedzi nie chcą zawarcia ugody, a jednocześnie w ocenie geodety nie ma dostatecznych podstaw do wydania przez wójta decyzji administracyjnej o rozgraniczeniu. Geodeta musi wtedy tymczasowo zaznaczyć punkty graniczne wedle ostatniego stanu spokojnego posiadania, dokumentów, wskazań samych zainteresowanych, sporządzić szkic graniczny i opinię. Wszystkie te dokumenty przekazuje wójtowi (burmistrzowi, prezydentowi miasta), a ten z kolei przekazuje sprawę automatycznie do sądu.
[srodtytul]Decyduje prawo własności [/srodtytul]
Jeśli sprawa znajdzie się w sądzie, istotne będzie dla niego przede wszystkim prawo własności. To ono decyduje o przebiegu granic. Sąd uwzględnia w takich sprawach przede wszystkim dokumenty, tj. akty notarialne, wypisy i odpisy orzeczeń sądowych, dane z ksiąg wieczystych, z ewidencji gruntów i budynków, mapy, plany, szkice, wykazy zmian gruntowych. Może też korzystać z zeznań świadków, oględzin w terenie, opinii biegłych itd.
Co ważne, sąd musi uwzględniać skutki zasiedzenia. Jeśli więc sąsiad odpowiednio długo zajmował kawałek nie swojego gruntu, stanie się jego właścicielem. Terminy zasiedzenia wynoszą teraz 20 lat, jeśli aktualny posiadacz albo jego poprzednik wszedł w posiadanie nieruchomości czy jej części w dobrej wierze, a 30 lat – gdy wszedł w posiadanie w złej wierze (tj. przejmując tę nieruchomość, wiedział, że prawo własności mu nie przysługuje). Do okresu posiadania aktualnego posiadacza zalicza się okres posiadania jego poprzednika, np. osoby, od której kupił nieruchomość na podstawie nieformalnej umowy (bez notariusza). Jeśli doszło do zasiedzenia, granica ustalona przez sąd będzie odbiegać od tego, co wynika z dokumentów.