- [b]Dodzie za „blacharę” nie zapłacą[/b]
Lider zespołu Grupa Operacyjna ma na portalu internetowym przeprosić Dorotę Rabczewską za nazwanie jej „blacharą” i kilkoma podobnymi określeniami w raperskiej piosence, ale nie dostanie ona nic z żądanych 20 tys. zł. Poznański SA uznał (18 marca), że do naprawienia jej krzywdy pieniądze nie są potrzebne.
- [b]Trudno wygrać z biurem turystycznym[/b]
Piotr K. z żoną i trójką dzieci pozwał firmę turystyczną za nieudaną wycieczkę na Lanzarote (zamiast na święta wylecieli na Nowy Rok, czterogwiazdkowy hotel był zawilgocony, kafelki odpadały), żądając zwrotu ceny wycieczki (13 tys. zł), po 5 tys. zł zadośćuczynienia i 25 tys. na cel społeczny. Warszawski SA uznał (VI ACa 201/09), że to, czego mogą oczekiwać, to zwrot części ceny wycieczki, a ochrona dóbr osobistych, tutaj: prawo do niezakłóconego urlopu, nie wchodzi w rachubę.
- [b]Niewidoma z psem w supermarkecie[/b]
Jolanta Kramarz, niewidoma, której nie wpuszczono do warszawskiego hipermarketu, bo była z psem przewodnikiem, uzyskała (w ramach w ugody po wytoczeniu procesu) przeprosiny i 10 tys. zł na rzecz fundacji zajmującej się osobami niepełnosprawnymi. Wywołała przy tym swym pozwem szeroki odruch solidarności dla niepełnosprawnych w podobnych sytuacjach.
- [b]250 tys. zł dla Lisów[/b]
Rekordowe zadośćuczynienie mają dostać od „Super Expressu” Tomasz Lis i jego żona (on 100 tys. zł, a ona 150 tys. zł), za serię artykułów ukazujących ich w niekorzystnym świetle, opublikowanie zdjęcia ich domu oraz ich samych bez ich zgody. Napisanie, że Hanna Lis walczy o alimenty, naruszyło także prywatność dzieci. Wyrok jest nieprawomocny, ale ciekawe, że sędzia powiedziała, że gdyby chodziło o mniej znane osoby, dostałyby takie same pieniądze, co więcej, nie ma w tym elementu kary.
[/ramka]
[ramka][b]Opłaty i pomoc z urzędu[/b]
[b]Opłata (wpis):[/b] w sprawach o zadośćuczynienie (podobnie jak odszkodowanie) pobierane jest 5 proc. wartości żądania (jest tzw. opłata stosunkowa), z tym że nie mniej niż 30 zł i nie więcej niż 100 tys. zł. Z kolei od żądań niemajątkowych, np. o przeproszenie, pobierana jest opłata stała w wysokości 600 zł. Jeżeli zaś w jednym pozwie zgłaszamy roszczenia majątkowe i niemajątkowe, to od każdego z nich pobrana zostanie osobna opłata.
[b]Zwolnienie z kosztów: [/b]prowadzący sprawę cywilną może się ubiegać o zwolnienie od kosztów sądowych. Musi w tym celu złożyć oświadczenie na urzędowym formularzu (można go dostać w sądzie), że nie jest w stanie ponieść ich bez uszczerbku dla utrzymania swego i rodziny. Obejmuje ono szczegółowe dane o stanie rodzinnym, majątku, dochodach. Wniosek składa się w sądzie, w którym sprawa się toczy. Sąd może zwalniać z całości kosztów sądowych lub ich części, np. tylko z wpisu. Pamiętajmy, że nawet zwolnienie w całości z kosztów sądowych nie uwalnia od wszystkich wydatków, np. na adwokata, za którego płaci przegrywający sprawę.
Adwokat z urzędu: osoby, których nie stać na wynajęcie adwokata (radcy), mogą wystąpić do sądu o przyznanie im go. Tak samo jak przy ubieganiu się o zwolnienie z kosztów (zwykle występują o te rzeczy jednocześnie) muszą wykazać, że nie stać ich na wynajęcie prawnika, a ponadto że sprawa wymaga takiej pomocy. W tej drugiej kwestii większa jest rola sądu, który ma rozeznanie, jak trudna może być sprawa, ale trzeba mu naświetlić żądanie oraz swoje niewyrobienie prawnicze. Dyrektorowi czy księgowemu trudno będzie przekonać sąd, że nie najtrudniejsza sprawa wymaga prawnika za państwowe pieniądze. Tak czy inaczej, jeśli tylko sprawa nie jest banalna, dobrze mieć prawnika, a przynajmniej zasięgać u niego rad. Musimy zakładać, że przeciwnik będzie miał swojego.
[/ramka]
[b]Czytaj też [/b][link=http://www.rp.pl/artykul/452426.html]Pozew trzeba napisać prawidłowo[/link]