[b]- Czy to prawda, że powodzianie za okres, kiedy nie chodzą do pracy, muszą brać urlopy i to nawet bezpłatne? Co z tymi, którzy nie chodzą do pracy, bo zostali zalani, pilnują dobytku i będą odbudowywać swoje domy albo je remontować? Czy pracownik, który nie poinformował pracodawcy o swojej nieobecności może zostać zwolniony dyscyplinarnie po stawieniu się do pracy? Co z tymi, którzy muszą pozostać w domu, bo ich dzieci nie mogą chodzić do szkoły, przedszkoli czy żłobków, ponieważ te są zamknięte z powodu klęski żywiołowej? Czy za ten czas dostaną wynagrodzenia, albo chociaż jakieś odszkodowanie? A co w sytuacji, gdy z powodu powodzi przestał funkcjonować zakład pracy? [/b]
Takich pytań dostajemy bardzo dużo. Spróbujemy na nie odpowiedzieć.
[srodtytul]Urlop wypoczynkowy nie na powódź[/srodtytul]
Pracodawca nie może wysłać pracownika na „przymusowy” urlop wypoczynkowy. Urlop wypoczynkowy powinien być wykorzystywany zgodnie ze swoim przeznaczeniem, tzn. na faktyczną regenerację sił pracownika. Co więcej, urlop musi być wykorzystany w terminie wcześniej zaplanowanym zgodnie z planem urlopów czy innymi ustaleniami dokonanymi w trybie „po porozumieniu z pracownikiem”, na jego wniosek.
Ostateczną decyzję w sprawie udzielenia urlopu ma oczywiście pracodawca, ale nie oznacza to, że ma on pełną swobodę decyzyjną w tym zakresie. Jedynie szczególne okoliczności wymienione wprost w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=76037]kodeksie pracy[/link] umożliwiają przesunięcie urlopu. Zatem żądanie, aby pracownicy brali urlopy wypoczynkowe na czas walki z powodzią są niezgodne z prawem.