- prędkość, z jaką poruszał się pojazd, oraz
- prędkość dopuszczalna w miejscu i czasie popełnienia wykroczenia.
Informacja o złamaniu przepisów ruchu drogowego szybko (za sprawą specjalnego systemu) trafi do biura, a ono sprawdzi w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, do kogo auto należy, i szybko wystawi wezwanie.
Pojawią się na nim trzy ewentualności:
- właściciel zgadza się z proponowanym mandatem i go przyjmuje;
- twierdzi, że to nie on prowadził pojazd w danym dniu;
- nie wskaże osoby, której udostępnił auto (teraz za niewydanie sprawcy grozi kara do 5 tys. zł; trzeba dowieść, że właściciel wie, kto złamał przepis).
Identyczne zasady mają dotyczyć aut firmowych.
Na zmianach zyskać mają polskie sądy, którym ubyć ma spraw mandatowych. Niebawem dopuszczone będzie rejestrowanie wykroczeń nie tylko tradycyjnymi fotoradarami czy ręcznymi wideorejestratorami. Kierowcy mogą zostać ukarani także wtedy, gdy wykroczenie zostanie nagrane np. z helikoptera. Będzie to możliwe, gdyż zmieniona zostanie definicja urządzeń rejestrujących.
Każdy kierowca powinien wiedzieć, co po zmianach wolno będzie Inspekcji Transportu Drogowego.
Otóż w ramach ujawniania za pomocą stacjonarnych urządzeń rejestrujących przekraczania dopuszczalnej prędkości i niestosowania się do sygnałów świetlnych zyskuje ona nowe uprawnienia.
Wykonując zadania, inspekcja rejestruje obrazy naruszeń przepisów ruchu drogowego i przetwarza obraz pojazdu, którym złamano przepisy kodeksu drogowego, oraz wizerunek kierującego pojazdem, jeżeli został on zarejestrowany, oraz dane:
- numer rejestracyjny pojazdu, którym naruszono przepisy;
- datę, czas oraz określenie miejsca popełnienia naruszenia;
- rodzaj naruszenia;
– dane właściciela lub posiadacza pojazdu, lub kierującego pojazdem;
- numer identyfikacyjny urządzenia rejestrującego.
W postępowaniach w sprawach o wykroczenia drogowe inspekcja prowadzić będzie też czynności wyjaśniające, kierować do sądu wnioski o ukaranie, oskarżać przed sądem oraz wnosić środki odwoławcze. Na tym jednak nie koniec. Inspekcja będzie też dokonywała zakupu, naprawy i dbała o bieżącą eksploatację i obsługę urządzeń rejestrujących i obudów na nie.
Sprawdzą na odcinku
W przypadkach szczególnie uzasadnionych bezpieczeństwem ruchu drogowego Inspekcja Transportu Drogowego będzie mogła zatrzymać samochód, którego dalsza jazda zagraża bezpieczeństwu w ruchu drogowym, i ujawniać za pomocą urządzeń rejestrujących zbyt szybką jazdę na określonym odcinku drogi.
Co znajdzie się na kliszy? Przede wszystkim:
- obraz pojazdu, którym kierujący naruszył przepisy ruchu drogowego, wraz z numerem rejestracyjnym pojazdu;
- data, czas oraz określenie odcinka drogi, na którym popełnione zostało naruszenie;
- średnia prędkość, z jaką poruszał się pojazd na odcinku drogi, na którym popełnione zostało naruszenie;
- prędkość dopuszczalna na odcinku drogi, na którym popełnione zostało naruszenie, w czasie jego popełnienia, oraz
- numer identyfikacyjny urządzenia rejestrującego.
To, co zarobią, wydadzą na drogi
Samo nagranie czy zrobienie zdjęcia nie wystarczy. Inspekcja ustali wpisanego do dowodu rejestracyjnego właściciela lub posiadacza pojazdu, którym dokonano naruszenia przepisów ruchu drogowego.
Ustali go na podstawie danych i informacji z wykonanej rejestracji wykroczenia, z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców oraz informacji uzyskanych w związku z prowadzonym postępowaniem, w szczególności od polskich i zagranicznych organów rejestrujących pojazd.
Jest więc niewielka szansa, że nie namierzy kierowcy.
Nowela wydłużyła termin, jaki mają policja i straż miejska na wystawienie mandatu sprawcy wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar.
Do tej pory było to 30 dni, a po zmianach – 180 dni.
Ustalenie sprawcy wykroczenia trwa czasem długie tygodnie. Miesięczny termin powodował, że najczęściej nie udawało się w tym czasie ukarać sprawcy i takie sprawy trafiały do sądów.
W całej tej rewolucji jest też jednak pocieszająca wiadomość. Wszystko, co samorządy zarobią na fotoradarach, będą musiały wydać na pożyteczne cele. Jakie?
Muszą zainwestować w modernizację lub remont dróg, utrzymanie infrastruktury oraz urządzeń drogowych (obiektów inżynierskich), a także poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, w tym popularyzację prawa drogowego, działalność edukacyjną oraz współpracę z organizacjami społecznymi i instytucjami pozarządowymi.
Za wprowadzeniem zmian przemawiają, zdaniem autorów nowej polityki radarowej, doświadczenia państw, które do tej pory zdecydowały się wdrożyć systemy podobne do przygotowywanego w Polsce – są to m.in. Francja, Włochy, Wielka Brytania, Holandia oraz Niemcy. Wszystkie one odnotowały wysoką skuteczność działania systemu.
Najlepszym przykładem jest Francja, gdzie w 2002 r. podjęta została decyzja o utworzeniu i wdrożeniu w pełni zautomatyzowanego procesu kontroli prędkości oraz nakładania kar za jej przekraczanie. I tak, o ile w 2001 r. we Francji zginęło 8 tys. 162 osoby, o tyle już w 2006 r. liczba ta spadła do 4709 osób.
Przykład Francji według pomysłodawców wprowadzenia systemu w Polsce dowodzi, iż skuteczne egzekwowanie przepisów ruchu drogowego, w szczególności w zakresie przestrzegania przez kierujących pojazdami dopuszczalnych prędkości, dzięki wdrażaniu nowoczesnych technologii staje się możliwe niezależnie od wzrastającego ruchu oraz gęstości sieci drogowej.
Nadmierna prędkość jest bowiem głównym powodem wypadków drogowych, i to tych najtragiczniejszych w skutkach. Im bowiem większa prędkość, tym mniej czasu na reakcję i ewentualne zatrzymanie pojazdu, to jest na uniknięcie wypadku, a jednocześnie tym większe siły działające na jego uczestników.
Kierowcy nie musi zatrzymać patrol policji, by ukarać go za wykroczenie. Wystarczy sprawne urządzenie mierzące i klisza.
Czytaj też artykuły:
Czytaj więcej w serwisie:
Prawo drogowe
Zobacz cały poradnik:
Poradniki kierowcy i pieszego » Nowe przepisy dla kierowców 2011