- prędkość dopuszczalna na odcinku drogi, na którym popełnione zostało naruszenie, w czasie jego popełnienia, oraz
- numer identyfikacyjny urządzenia rejestrującego.
[srodtytul]Jak znajdą winowajcę[/srodtytul]
Samo nagranie czy zrobienie zdjęcia nie wystarczy. Inspekcja ustali wpisanego do dowodu rejestracyjnego właściciela lub posiadacza pojazdu, którym dokonano naruszenia przepisów ruchu drogowego, na podstawie danych i informacji z wykonanej rejestracji wykroczenia; z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców oraz informacji uzyskanych w związku z prowadzonym postępowaniem, w szczególności od polskich i zagranicznych organów rejestrujących pojazd.
Jest więc niewielka szansa, że nie namierzą kierowcy. Tym bardziej że nowela wydłuża termin, jaki mają policja i straż miejska na wystawienie mandatu sprawcy wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar. Dziś jest na to 30 dni, a po zmianach ma być 180 dni (pierwotnie myślano o 90 dniach).
Ustalenie sprawcy wykroczenia trwa czasem długie tygodnie. Obecny termin 30 dni powoduje, że najczęściej nie udaje się w tym czasie ukarać sprawcy i takie sprawy trafiają do sądów.
W całej tej rewolucji jest też jednak pocieszająca wiadomość. Wszystko, co samorządy zarobią na fotoradarach, będą musiały wydać na pożyteczne cele. Jakie?
Muszą zainwestować w modernizację lub remont dróg, utrzymanie infrastruktury oraz urządzeń drogowych (obiektów inżynierskich), a także poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, w tym popularyzację prawa drogowego, działalność edukacyjną oraz współpracę z organizacjami społecznymi i instytucjami pozarządowymi.
Za wprowadzeniem zmian przemawiają, zdaniem autorów nowej polityki radarowej, państwa, które do tej pory zdecydowały się wdrożyć podobne do przygotowywanego w Polsce systemy – m.in. Francja, Włochy, Wielka Brytania, Holandia oraz Niemcy. Wszystkie one odnotowały wysoką skuteczność działania systemu.
Najlepszym przykładem jest Francja, gdzie w 2002 r., podjęta została decyzja o utworzeniu i wdrożeniu w pełni zautomatyzowanego procesu kontroli prędkości oraz nakładania kar za jej przekraczanie. I tak, o ile w 2001 r. we Francji zginęły 8 tys. 162 osoby, to już w 2006 r. liczba ta spadła do 4709 osób.
Przykład Francji, według pomysłodawców wprowadzenia systemu w Polsce, dowodzi, iż skuteczne egzekwowanie przepisów ruchu drogowego, w tym w szczególności w zakresie przestrzegania przez kierujących pojazdami dopuszczalnych prędkości, dzięki wdrażaniu nowoczesnych technologii staje się możliwe niezależnie od wzrastającego ruchu oraz gęstości sieci drogowej.
Nadmierna prędkość jest bowiem głównym powodem wypadków drogowych, i to tych najtragiczniejszych w skutkach. Im bowiem większa prędkość, tym mniej czasu na reakcję i ewentualne zatrzymanie pojazdu, to jest na uniknięcie wypadku, a jednocześnie tym większe siły działające na jego uczestników.
Kierowcy nie musi zatrzymać patrol policji, by ukarać go za wykroczenie. Wystarczą sprawne urządzenie mierzące i klisza. Fotoradar jest urządzeniem przeznaczonym do pomiaru prędkości pojazdów i prawdziwą zmorą kierowców. Wideorejestrator z kolei jest montowany w radiowozach policyjnych (oznakowanych i nieoznakowanych).
Mierzy prędkość i rejestruje obraz. Za pomocą tego urządzenia policja dokonuje pomiaru prędkości pojazdu z samochodu w czasie jazdy. Tak jak w wypadku fotoradaru na obrazie uzyskanym z wideorejestratora umieszczone są data, godzina, obraz samochodu, numer rejestracyjny oraz prędkość, z jaką się poruszał.
Uprawnienia do posługiwania się wideorejestratorem lub fotoradarem mają specjalnie przeszkoleni policjanci. Do pomiaru prędkości policja wykorzystuje również tzw. radary pistoletowe.
Ze względu na ich niewielkie rozmiary i łatwość obsługi używane są najczęściej. Cały policyjny sprzęt kontrolno-pomiarowy podlega cyklicznej legalizacji potwierdzanej odpowiednim dokumentem. Jego brak może być podstawą podważenia wskazań urządzenia.
[srodtytul]Mandat w podróży[/srodtytul]
Nie zgadzasz się z przyjęciem mandatu, kwestionujesz jakość zdjęcia, fakt prowadzenia samochodu w danym dniu czy wskazanie urządzenia – masz do tego pełne prawo. Każda taka decyzja oznacza jednak konieczność złożenia wyjaśnień i przedstawienia własnej wersji wydarzeń.
Czasem można to zrobić pisemnie, ale bardzo często straż miejska wzywa do złożenia wyjaśnień osobiście. Kłopot powstaje, kiedy komenda straży, która cię wzywa, leży np. kilkaset kilometrów od miejsca, w którym mieszkasz. Jak z tego wybrnąć? Brać urlop i jechać?
Jest inne wyjście. Zamiast wybierać się z wyjaśnieniami w daleką podróż, można skorzystać z dobrodziejstwa [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=0F0FDBB1462ED368561DDF2DEE81CBE9?id=75516]ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o strażach gminnych[/link], która mówi o tzw. pomocy prawnej właśnie w takich wypadkach.
Ustawa wyraźnie stanowi, że komendant straży, jeśli istnieje potrzeba wykonania czynności wyjaśniającej w sprawach o wykroczenia poza obszarem jego działania, ma prawo występować o udzielenie niezbędnej pomocy w tym zakresie do komendanta straży właściwej dla miejsca wykonania czynności.
Tam gdzie straż nie działa, komendant (właściwy dla miasta, w którym mieszka kierowca złapany na popełnieniu wykroczenia) może poprosić o pomoc miejscową policję.
[srodtytul]Kłopotliwe ujawnianie[/srodtytul]
Sprawy karania właścicieli aut, którzy nie podają danych kierowcy, ale mają zostać za nie ukarani, trafiają coraz częściej na wokandę sądu. Całkiem niedawno głos w tych sprawach zabierał nawet Sąd Najwyższy.
– Straż miejska nie ma prawa występować do sądu z wnioskiem o ukaranie właściciela za niewskazanie sprawcy wykroczenia popełnionego jego autem – brzmi uchwała z 30 września tego roku. Postanowienie SN nie zmienia jednak prawa. Ma charakter jedynie informacyjny. Nie jest więc podstawą do zwrotu pieniędzy z zapłaconych grzywien. Jednak przy podobnych stanach faktycznych można się na to rozstrzygnięcie powołać.
Sama jego treść jest jednak dobrą wiadomością dla wielu właścicieli aut i kierowców. Prawnicy twierdzą, że zakres podmiotowy uprawnionych do kontroli ruchu drogowego, a więc i karania, został bardzo precyzyjnie określony w kodeksie drogowym i nie ma żadnego powodu, by krąg ten poszerzać. Wysokie kary za niewskazanie sprawcy nie są dziś rzadkością.
Co dokładnie powiedział SN?
SN przesądził, że straż miejska nie ma prawa składać wniosku o ukaranie za nieujawnienie sprawcy wykroczenia (złamanie przepisów o bezpieczeństwie ruchu na drogach publicznych). Nie może więc żądać ukarania właściciela za to, że nie wskaże, kto parkował.
Wykroczenie z art. 97 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A1692EAE85FA2AC061E44437E133F5F5?id=345477]k.w.[/link] (złamanie przepisów o bezpieczeństwie ruchu) można popełnić umyślnie lub nieumyślnie. Zaniechanie opisane w art. 78 ust. 4 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=0A7F9CCCAAFA49FC381F9A56D3948083?id=178080]k.d.[/link], polegające na niewskazaniu tożsamości osoby, której powierzono pojazd, wymaga wykazania, iż dana osoba miała taką wiedzę i odmawia jej przekazania uprawnionemu organowi.
[ramka][b]Wezwanie – co robić?[/b]
Przyłapany na przekroczeniu prędkości i sfotografowany kierowca, do którego dotrze przesyłka od straży miejskiej, ma kilka możliwości:
- przyznać się do popełnienia wykroczenia oraz zgodzić na ukaranie grzywną i punktami karnymi (straż miejska proponuje wysokość mandatu i liczbę punktów karnych);
- odmówić przyjęcia mandatu i nie zgodzić się na ukaranie w postępowaniu mandatowym. Wtedy wniosek o ukaranie trafi do właściwego sądu grodzkiego. W razie odmowy przyjęcia mandatu kierowca musi złożyć wyjaśnienia, w których przedstawi własną wersję wydarzeń – może to zrobić pisemnie;
- oświadczyć, że zapoznał się ze zdjęciem z fotoradaru, ale oznajmić, że tego dnia nie on kierował samochodem, którego numer rejestracyjny widnieje na zdjęciu. W tym samym oświadczeniu musi jednak wskazać dane osoby (imię, nazwisko, adres zamieszkania), która korzystała z jego auta i złamała przepisy o dopuszczalnej prędkości.
Może się zdarzyć, że ukarany ma kłopot ze wskazaniem jednej osoby – potencjalnego kierowcy – która przekroczyła dozwoloną prędkość. Wówczas musi podać dane kilku czy kilkunastu osób, które straż przesłucha na tę okoliczność, aby wyłonić rzeczywiście winnego;
- kierowca może oświadczyć, że nie potrafi (bo nie chce albo nie pamięta, co np. w wypadku aut używanych przez firmy jest całkiem prawdopodobne) się wywiązać z ciążącego na nim obowiązku podania danych kierowcy, który prowadził auto feralnego dnia.
W ten sposób popełnia kolejne wykroczenie (tym razem z art. 65 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A1692EAE85FA2AC061E44437E133F5F5?id=345477]kodeksu wykroczeń[/link], tj. nieudzielenia właściwemu organowi państwowemu lub instytucji upoważnionej informacji o tożsamości kierującego autem).
W takiej sytuacji sprawa trafi do sądu grodzkiego. W efekcie ukarany zostaje właściciel pojazdu.[/ramka]
[ramka][b] Zobacz cały [link=http://www.rp.pl/temat/375203.html]poradnik o mandatach[/link][/b][/ramka]