Nowa ustawa żłobkowa, która wkrótce wejdzie w życie, jest tak skonstruowana, że pozwala łatwo wyłudzić prawo do składek na ubezpieczenie społeczne finansowanych przez państwo.
Wystarczy, że dzieckiem pracujących rodziców zajmuje się babcia emerytka, a w rodzinie jest krewny pracujący na czarno i niepłacący ubezpieczeń. W ramach rodzinnej pomocy tata z mamą mogą podpisać umowę z takim krewnym i zgłosić to do ZUS i już nie tylko uzyska on składkę zdrowotną, ale także państwo zapłaci za niego składki emerytalne i rentowe. Ustawa nie wymaga przeprowadzania wywiadu środowiskowego, nie przewiduje też weryfikacji, czy faktycznie to osoba zgłoszona do ZUS jako niania opiekuje się na co dzień dzieckiem.
– Łatwo można uzyskać ubezpieczenia społeczne i wynikające z nich świadczenia. Dla osób zatrudnionych na czarno może być to okazja do oszukania państwa. Wiadomo, że umowy cywilnoprawne trudniej kontrolować. Postulowałem, by nianie były zatrudniane na umowę o pracę ze wszystkimi tego skutkami. To utrudniłoby ewentualne nadużycia i umożliwiło większą kontrolę chociażby inspekcji pracy – uważa poseł PiS Stanisław Szwed.
Okazuje się, że rząd świadomie nie utrudnił dostępu niań do ubezpieczeń społecznych.
– Ustawa o opiece nad dziećmi do lat trzech ma pomóc rodzicom, a nie komplikować im życie – mówi Bożena Diaby, rzecznik prasowy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. – Ustawa żłobkowa ma być jasna i przyjazna. Wprowadzanie do ustawy kar za fikcyjne umowy jest nieracjonalne. Po pierwsze, za fikcyjne umowy i wyłudzanie publicznego grosza ZUS, policja i prokuratura mogą ścigać nieuczciwych obywateli na podstawie już dawno funkcjonujących przepisów. Po drugie, utrudnilibyśmy skorzystanie z dobrodziejstw ustawy wielu uczciwym ludziom, wprowadzając przepisy o ściganiu, które i tak już są w innych ustawach.