Do walki o ćwierćfinał stanie osiem zespołów z Europy, trzy z Azji i Oceanii, po dwa z Ameryki Południowej i Afryki oraz jeden z Ameryki Północnej.
Europa - jak to bywa zwykle przy okazji mundiali rozgrywanych poza Starym Kontynentem - znów cierpiała. Brak awansu Niemców, Belgów i Duńczyków jest dużym zaskoczeniem. Osiem drużyn europejskich w fazie pucharowej to jednak i tak wynik lepszy niż na mistrzostwach w RPA i Brazylii (po sześć).
Gra o ćwierćfinał rozpocznie się sobotnim meczem Holandii z USA. Oranje prowadzeni tak jak w 2014 roku przez Louisa van Gaala wygrali swoją grupę, ale na razie nie zachwycają. Amerykanie szykują ekipę na kolejny mundial organizowany na własnej ziemi (do spółki z Meksykiem i Kanadą), ale na niespodziankę stać ich już teraz. Pod warunkiem, że w pełni sił będzie kontuzjowany ostatnio Christian Pulisic.
Zwycięzca tego meczu trafi w kolejnej rundzie na Argentynę lub Australię. Argentyńczycy uciekli znad przepaści, najlepsze spotkanie rozegrali przeciw Polsce i znów uwierzyli, że w Katarze mogą zostać do 18 grudnia. Australijczycy w 1/8 finału są dopiero po raz drugi (wcześniej w 2006 roku), ale pokazali już, że potrafią napsuć krwi rywalom.
Niedziela będzie historycznym dniem dla całej Polski. Po raz pierwszy od 1986 roku nasi piłkarze zagrają w fazie pucharowej mundialu i to od razu z broniącymi tytułu Francuzami. Mistrzowie świata są pewni swego, myślą już o następnym przeciwniku i są przekonani, że będą nimi Anglicy, których czeka najpierw mecz z Senegalem. Najlepsza drużyna Afryki nawet bez swojego gwiazdora Sadio Mane jest niebezpieczna.