Korespondencja z Al Wakr
Mecz na Stadionie Al Janoub miał być rewanżem za ćwierćfinał MŚ z 2010 roku w RPA, kiedy w 120 minucie dogrywki Luis Suarez ręką zatrzymał piłkę na linii brakowej, w czym jak się okazało pomógł Urusom w awansie do czołowej czwórki. – Nie mam za co przepraszać . Przepraszam jak kogoś sfauluję, a nie za to, że pomagam swojej drużynie – mówił przed piątkowym starcem o awans do 1/8 mundialu w Katarze 35-letni napastnik, który kiedy był przy piłce, to było buczenie i gwizdy, bo sympatia kibiców na stadionie w Al Wakr była po stronie jedenastki z Czarnego Lądu.
Urusi, którzy żeby awansować z grupy H musieli wygrać, najlepiej wysoko, mieli optyczną przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Tymczasem po kilkunastu minutach kolejna kontrowersyjna sędziowska decyzja na mundialu. Najpierw niemiecki sędzia odgwizdał spalonego, a potem VAR weryfikował czy był faul bramkarza Sergio Rocheta na Mohammedzie Kudus. Daniel Siebert podbiegł do monitora i ku konsternacji Urugwajczyków wskazał na jedenasty metr. Do karnego podszedł Andrew Ayew, ale uderzył tak słabo i fatalnie, że Rochet sparował futbolówkę. Przypomniała się sytuacja z 2010 roku, kiedy w ostatniej minucie dogrywki swojej szansy z jedenastki w decydującym momencie nie wykorzystał Asamoah Gyan.
Zaraz potem mogło być 1:0 dla Urugwaju. Rozpędzony Darwin Nunez przerzucił piłkę nad wybiegającym Lawrencem Ati Zigi, ale sprzed linii bramkowej futbolówkę wybił Mohammed Salisu. W 26 minucie było już jednak 1:0 dla zespołu z Ameryki Południowej. Bramkarz Ghany sparował piłkę po strzale Suareza, dobiegł do niej Giorgian de Arrascaeta i z najbliższej odległości głową skierował do siatki. Zaraz potem było już 2:0 dla Urusów! W roli głównej wystąpił rozgrywając mecz życia de Arrascaeta, który pięknym uderzeniem z woleja wykończył kapitalną akcję swojej drużyny. Kolejną asystę zaliczył niezmordowany i starający się walczyć za dwóch Suarez. Rozbici takim obrotem sprawy piłkarze z Ghany nie mieli pomysłu na to, jak odrobić straty. – Są zupełnie pogubieni. Nie wiedzą co robić na boisku – komentowali wszystko na trybunach załamani dziennikarze z Ghany.
Na drugą połowę „Czarne Gwiazdy” wyszły z podwójną zmianą, z boiska zeszli synowie słynnego Abedi Pele, bracia Ayew, Andrew – pechowy strzelec jedenastki i Jordan. Ghana atakowała, miała przewagę pozycyjną, ale nic z tego nie wynikało. Po godzinie gry kolejna długa analiza VAR i oglądanie przez słabo prowadzącego mecz Sieberta czy Nunez był faulowany w polu karnym rywala czy nie. Ostatecznie jedenastka nie została przyznana.