Czabański pisze: „Obszar mediów publicznych jest w Polsce ustrojowo oddzielony od obszaru władz ustawodawczych, wykonawczych i sądowniczych, a formuły powoływania i odwoływania członków władz mediów angażujące jednocześnie Sejm, Senat, rząd i prezydenta mają na celu zagwarantowanie instytucjom mediów publicznych autonomii i niezależności od władz państwowych”.
To pierwsza z wielu fałszywych tez tego dokumentu. Prezes najwyraźniej zapomniał, w jakim trybie go powołano. Otóż ustawa o radiofonii i telewizji była jedną z pierwszych zmienionych przez jego partyjnych kolegów, a ekspresowy tryb tej zmiany wyraźnie odbiegał od parlamentarnych standardów. Media publiczne były jedną z pierwszych dziedzin odzyskanych przez PiS, a sam pan Czabański zawdzięcza swoje stanowisko bliskiej zażyłości z Jarosławem Kaczyńskim.
Obsadzenie kluczowych stanowisk w mediach publicznych najbardziej zaufanymi ludźmi byłego premiera (Czabański, Siwiec, Urbański) jest dowodem, jak wielką wagę Jarosław Kaczyński przykładał do kontroli nad mediami i jak „oddzielenie od władz ustawodawczych, wykonawczych i sądowniczych (...) mających na celu zagwarantowanie instytucjom mediów publicznych autonomii i niezależności” w praktyce wygląda. Kto jak kto, ale Czabański nie powinien tego rodzaju tez wygłaszać, bo naraża się na śmieszność.
Nie kto inny bowiem z wybitną nadgorliwością realizował program swej partii, prowadząc „lustrację” w szeregach pracowników Polskiego Radia, mimo że nowa ustawa regulująca jej zasady nigdy nie weszła w życie. Nie kto inny przecież wywołał skandaliczny konflikt z własnymi dziennikarzami, podważając ich niezależność, twardo egzekwując jedynie słuszną linię programową własnej partii.
Druga teza listu, i kolejna fałszywa, zawiera się w zdaniu: „Finansowanie mediów publicznych zostało ustanowione w sposób zapewniający im maksymalną autonomię, gdyż przewidziano dla nich odrębną daninę – abonament, i niezależnego jej operatora – Pocztę Polską”. Jak pokazuje praktyka, niezależność polityczna mediów publicznych ma się nijak do źródeł ich finansowania. Zależy wyłącznie od możliwości sprawowania politycznej kontroli nad mediami publicznymi poprzez powoływanie ich władz spośród działaczy własnej partii. Gdy jest to niemożliwe – zależy od możliwości przeprowadzania przez zwykłą większość stanowiącą aktualnie rządzącą koalicję zmian legislacyjnych, które takie roszady personalne w krótkim czasie umożliwią.