Rząd musi reformować

- Polska nie ucieknie przed korektą wydatków i dyskusją o emeryturach – przekonuje Wojciech Kostrzewa, prezes Grupy ITI

Publikacja: 03.08.2010 05:18

Wojciech Kostrzewa, prezes Grupy ITI

Wojciech Kostrzewa, prezes Grupy ITI

Foto: Fotorzepa

[b]"Rz":[/b] Zapowiedziane przez rząd podniesienie VAT to dobry pomysł na poprawę kondycji finansów państwa i przyspieszenie rozwoju kraju?

[b]Wojciech Kostrzewa[/b]: Na pewno Polska nie może kontynuować rozwoju gospodarczego przy dalszym wzroście deficytu. Wolałbym, żeby rząd zaczął od cięcia wydatków, ale niewielka, jednoprocentowa korekta VAT, też jest dobrym rozwiązaniem. To najłatwiejszy podatek do ściągania, który ma jednocześnie najlepszą bazę i największe przełożenie na wpływy budżetowe. Najgorszą formą łatania dziury budżetowej byłoby podniesienie podatków bezpośrednich. Brakuje mi stwierdzenia, że – niezależnie od zbliżającej się kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi, która mam wrażenie, już się zaczęła – zabierzemy się i za wydatki. Przed korektą wydatków i dyskusją o emeryturach i tak nie uciekniemy. W społeczeństwie, w którym obywatele coraz częściej dożywają 80-85 roku życia, stary system emerytalny jest niefinansowalny. I o tym trzeba głośno mówić. Po jesieni 2011 roku, ktokolwiek nie będzie tworzył rządu, będzie miał przed sobą 3 lata bez żadnych wyborów. Te trzy lata trzeba wykorzystać do reformy także systemów socjalnych. Głęboko wierzę w to, że Polska stoi u progu czasów, które mogą stać się złotą dekadą. Wciąż odnotowujemy wzrost gospodarczy, system emerytalny jeszcze działa, ciągle jesteśmy społeczeństwem młodym, głodnym sukcesu i na dorobku, gotowym do poświęceń. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do świadczeń socjalnych, które opóźniają rozwój gospodarczy we Francji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii. I to jest nasza szansa. Ale trzeba jej pomóc. Nie podjęcie tych wyzwań po jesieni 2011 r. oznaczałoby, że będziemy się cofać.

[b]Mówi pan o jesieni 2011 roku. To znaczy, że pana zdaniem kampania wyborcza uniemożliwi jakiekolwiek reformy?[/b]

Myślę, że one będą, ale niewielkie. Każdy rząd musi reformować, ale poza tym chce tez wygrać wybory. Proszę popatrzeć na Grecję. Zbankrutowała, więc nie miała wyjścia i musiała zastosować kurację leczniczą. Ale premier Papandreu zaczął ją stosować w trzy miesiące po zwycięstwie w wyborach. To klasyczne działanie – w ciągu kolejnych trzech lat pacjent dochodzi do siebie i można wygrać kolejne. Dlatego wydaje mi się, że w Polsce będziemy mieli teraz do czynienia z szeregiem posunięć, które będą krokami w dobrym kierunku, ale prawdopodobnie niewystarczającymi, by naprawić sytuację.

[b]Skoro mowa o Grecji: powinniśmy się dokładać do ratowania tego kraju?[/b]

Tak, w naszym interesie jest, by UE i Grecja dały sobie radę z kryzysem, bo działamy w systemie naczyń połączonych. Gdy kłopot mają np. Węgry, odbija się to na złotym, bo jesteśmy najbardziej płynnym rynkiem walutowym w naszej części Europy i wielu inwestorów postrzega złoty jako wskaźnik tego, w jakiej formie znajduje się cały region. Osłabienie euro wobec dolara generalnie jest korzystne, bo europejska gospodarka staje się przez to bardziej konkurencyjna — ruszyły eksporty do strefy dolarowej — Azji i USA, z drugiej strony jesteśmy powiązani tyloma więzami kooperacyjnymi np. z Niemcami, że nasze firmy eksportowe również na tym korzystają. Przy kursie euro wobec złotego w okolicy 4 zł każdy eksporter jest zadowolony.

[b]Patrząc na obecne problemy, warto spieszyć się do strefy euro?[/b]

Przyjęcie euro powinno być celem, który powinien być osiągnięty jak tylko będzie to możliwe. Teraz i tak nie wejdziemy do eurolandu, bo potrzeba co najmniej pięciu lat, by uczciwie spełnić kryteria. Przykład Grecji pokazał, że można było oszukiwać i że na tym oszustwie można było przeżyć dobrych kilka lat, ale że każde oszustwo ma krótkie nogi. Nie zdziwię się, jeśli w ciągu najbliższych kilku lat będziemy świadkami restrukturyzacji długu greckiego. To będzie kolejny test dla solidarności pomocy europejskiej. Co ciekawe, w krajach takich jak Portugalia i Hiszpania działania zapobiegające katastrofie przeszły bez ostrzejszych reakcji. Program oszczędnościowy zaaplikowany przez rząd portugalski w tydzień po wybuchu kryzysu greckiego przechodzi wszelkie oczekiwania przy minimalnych protestach związków zawodowych. Rząd hiszpański też zdecydował się na radykalne kroki reformując rynek pracy, świadczenia socjalne i system bankowy. Tam dwa największe banki prywatne — Santander i BBVA — należą do najzdrowszych na świecie, natomiast problemem są upolitycznione kasy oszczędnościowe. Bank centralny Hiszpanii zmusza je do przymusowych fuzji i usuwania z zarządów polityków. Program cięć, który zaproponował nowy rząd brytyjski, także jest na swój sposób rewolucyjny. Wszyscy się przestraszyli, bo zdali sobie sprawę, że w przeciwnym razie trafią na ścieżkę donikąd, a nakręcanie pętli zadłużenia wymusza stosowanie bardziej bolesnych mechanizmów naprawczych.

[b]W najbliższą sobotę meczem z Arsenalem Londyn należąca do ITI Legia Warszawa otworzy nowy stadion. Czy po sześciu latach od przejęcia klubu nadal pan uważa, że na piłce da się w Polsce zarabiać?[/b]

Tak i myślę, że jeśli chodzi o Legię, zaczniemy zarabiać od sezonu 2011/2012, czyli pierwszego, który zagramy na w pełni ukończonym stadionie.

[b]A co z planami giełdowymi dla spółki?[/b]

Nie wyobrażam sobie, byśmy chcieli wprowadzać Legię na giełdę, zanim będzie rentowna, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, by potencjalni inwestorzy byli gotowi inwestować w deficytowy klub. To, co wydarzyło się na rynkach finansowych od lata 2007 nie stworzyło atmosfery sprzyjającej innowacjom, a wprowadzenie na giełdę klubu sportowego jest niewątpliwie taką innowacją. Fakt, że Ruch Chorzów jest na NewConnect nie oznacza jeszcze, że jest to udana operacja, bo koszt wprowadzenia go na giełdę oraz wynikające z tego ograniczenia prawdopodobnie przewyższają korzyści, które z tego tytułu osiągnięto.

[b]To znaczy, że rezygnują państwo z giełdy?[/b]

Nie, to jedna z opcji, które zachowujemy, ale nic na siłę. Rynek kapitałowy miewa okresy bardzo dobre, kiedy aprobuje bardziej ryzykowne inwestycje, ale miewa i takie, w których poziom akceptacji dla takiego ryzyka jest niższy i w tej chwili jeszcze jesteśmy w tej drugiej fazie. Trudno powiedzieć, ile będzie trwała. Nie wierzę w ponowne załamanie rynku, ale też nie wierzę, by gospodarka światowa i polska przeszła do fazy bardzo szybkiego wzrostu. Czekają nas teraz 2-3 lata wzrostu w granicach 3 proc. z całym ryzykiem, jakie jest z tym związane.

[b]Ile wynosi teraz budżet Legii i jakie są jej wyniki?[/b]

Na razie klub nie zarabia na siebie – trudno zarobić mając w ostatnim sezonie niecałe 5 tys. miejsc na stadionie I ograniczone możliwości reklamowe, jednocześnie ponosząc wysokie koszty związane z przygotowaniami nowego stadionu. Struktura finansowa Legii opiera się nadal na pożyczkach właścicielskich z ITI. Ostatnio zdecydowaliśmy się na zainwestowanie w nowych zawodników 10 mln zł. Kwota przeznaczona na ten cel została, mam nadzieję, dobrze wydana. Budżet Legii w sezonie 2009/2010 osiągnął niemal 60 mln zł. To są wyższe kwoty co dwa lata temu (50 mln zł – red). Jeśli weźmiemy pod uwagę wspomniane wydatki na transfery oraz zmiany strukturalne to budżet na sezon 2010/2011 będzie znacząco wyższy aczkolwiek nadal deficytowy. Łączna kwota inwestycji od momentu przejęcia Legii to ponad 150 mln zł.

[b]A co jeśli w sezonie 2011/2012 na nowy stadion nie zacznie przychodzić regularnie 20 – 25 tys. kibiców? Ile jeszcze ITI zamierza dokładać do klubu?[/b]

Jestem optymistą i nie wyobrażam sobie, aby nie udało nam się zrobić na Legii atrakcyjnego widowiska. Patrząc na to, w jakim tempie sprzedajemy teraz karnety, które są chyba najlepszym wskaźnikiem zainteresowania kibiców, bo pokazują zainteresowanie tych, którzy chcą iść na niemal każdy mecz, mam wszelkie powody do zadowolenia. Naszym celem na sam początek jest osiągnięcie widowni na poziomie 17-20 tys kibiców. Myślę, że przyciągniemy kibiców i osiągniemy cel finansowy, jakim jest uzyskanie zysku EBITDA w sezonie 2011/2012. Innej możliwości nie dopuszczam. Dochodzenie do rentowności trwa znacznie dłużej niż przypuszczaliśmy – w 2004 roku zabrakło nam wyobraźni by przewidzieć, że na nowy, w pełni ukończony stadion trzeba będzie czekać do lutego-marca 2011 roku.

[b]Przejmując Legię ITI zakładał, że powinna działać jak przedsiębiorstwo. Chyba wciąż nie udało się do tego doprowadzić, skoro budżet na wynagrodzenia przekracza 110 proc. przychodów klubu.[/b]

Biorąc pod uwagę, że do tej pory na stadionie mogło się zmieścić niecałe 5 tysięcy osób, nie można sobie wyobrazić innej struktury budżetu. Nowy stadion stworzy warunki, które powinny doprowadzić do tego, że Legia będzie mogła zrównoważyć przychody i wydatki bez konieczności sięgania do kasy inwestora. Celem minimum jest osiągnięcie zrównoważonego budżetu i doprowadzenie do tego, że klub będzie na siebie zarabiał. Są ku temu przesłanki. Wydaje mi się, że przez te sześć lat zrobiliśmy bardzo dużo, by przekształcić Legię w klub myślący zarówno kategoriami sportowymi, jak i ekonomicznymi. Bez spełniania tych ostatnich nawet najlepszy klub sportowy świata nie ma racji bytu, chyba że jest na utrzymaniu Skarbu Państwa, ale Skarb, jak wiadomo, nie kwapi się wspierania sportu.

[b]Jakie były wyniki Legii za 2009 rok?[/b]

Sezon 2009/2010 zakończyliśmy stratą EBITDA na poziomie ok 24 mln zł.

[b]A jakie były wyniki ITI?[/b]

Nie podajemy naszych wyników, nie jesteśmy spółką publiczną.

[b]Czy jest już termin debiutu giełdowego Multikina?[/b]

Nie ma. Pracujemy nad prospektem, myślę, że późną jesienią powinniśmy być gotowi, ale nie narzucamy sobie żadnych ram czasowych. W zależności od sytuacji na rynku, debiut może nastąpić jesienią tego roku, ale równie dobrze wiosną, a nawet jesienią 2011 r. Na pewno zachowamy w nim pakiet kontrolny. Najprawdopodobniej będzie to połączenie emisji pierwotnej i oferty wtórnej z portfeli naszego i naszego partnera, którym jest fundusz Apollo.

[b]Kiedy wszystkie spółki z grupy ITI będą na siebie zarabiać?[/b]

To zależy od Legii. TVN zapowiadał już, że jedyna nierentowna spółka z grupy – „n” – powinna odnotować w tym roku pozytywną EBITDA przez dwa kwartały z rzędu, zobaczymy, czy się udało już 12 sierpnia (TVN publikuje wyniki – red.). Multikino jest zyskowne. Jeśli chodzi o mniejsze spółki, to jestem bardzo zadowolony z tego, jak odnalazł się na rynku „Tygodnik Powszechny”, który operacyjnie jest dziś minimalne powyżej zera. Jedyna spółka, z którą mamy teraz problemy i dlatego przechodzi bolesny proces restrukturyzacji, to Wydawnictwo Pascal, które padło ofiarą rosnącej popularności przewodników elektronicznych, zapaści na rynku czytelnictwa i problemów z dystrybucją. W momencie, gdy Legia odnotuje pierwszy dobry sezon, wszystkie spółki będziemy mieć już na plusie.

[b]Jak skomentuje pan narzucony przez rząd m.in. na TVN obowiązek dofinansowania dekoderów najbiedniejszym Polakom?[/b]

Kiedy przyszedłem do ITI w styczniu 2005 roku, dostałem od Piotra Waltera dokument pod tytułem Polityka cyfryzacji telewizji naziemnej przyjęty właśnie przez rząd. Piotr zaznaczył, że powinienem go przeczytać, bo teraz dużo będzie się w związku z nim zmieniać. Jesteśmy w roku 2010, a ustawy jak nie było, tak nie ma i tak naprawdę nikt nie wie, jak cały ten model ma funkcjonować, więc nie chciałbym się wypowiadać na ten temat. W ogóle można mieć dużo zastrzeżeń do projektu cyfrowej telewizji naziemnej, bo to technologia z czasów kamienia łupanego, choć oczywiście dobrze, że przejdziemy na nowocześniejsze nadawanie cyfrowe.

[b]Czy ITI planuje nowe inwestycje?[/b]

Nie, działamy już na rynkach, które nas najbardziej interesują, a Polskę, przy wszystkich mankamentach, postrzegamy jako jeden z najciekawszych rynków w Europie, charakteryzujący się dużą perspektywą wzrostu, a jednocześnie – mimo wszystko – stabilnością systemu prawnego i podatkowego.

[ramka]CV

Wojciech Kostrzewa jest prezesem grupy ITI, do której oprócz telewizyjnej grupy TVN należą też m.in. sieć kinowa Multikino i klub sportowy Legia, na którego nowym stadionie 7 sierpnia zostanie rozegrany pierwszy mecz (Legia Warszawa – Arsenal Londyn). Wcześniej Kostrzewa był m.in. prezesem Polskiego Banku Rozwoju i szefem BRE Banku, zasiadał też w zarządzie regionalnym Commerzbanku. Jest wiceprezesem PKPP Lewiatan. [/ramka]

[b]"Rz":[/b] Zapowiedziane przez rząd podniesienie VAT to dobry pomysł na poprawę kondycji finansów państwa i przyspieszenie rozwoju kraju?

[b]Wojciech Kostrzewa[/b]: Na pewno Polska nie może kontynuować rozwoju gospodarczego przy dalszym wzroście deficytu. Wolałbym, żeby rząd zaczął od cięcia wydatków, ale niewielka, jednoprocentowa korekta VAT, też jest dobrym rozwiązaniem. To najłatwiejszy podatek do ściągania, który ma jednocześnie najlepszą bazę i największe przełożenie na wpływy budżetowe. Najgorszą formą łatania dziury budżetowej byłoby podniesienie podatków bezpośrednich. Brakuje mi stwierdzenia, że – niezależnie od zbliżającej się kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi, która mam wrażenie, już się zaczęła – zabierzemy się i za wydatki. Przed korektą wydatków i dyskusją o emeryturach i tak nie uciekniemy. W społeczeństwie, w którym obywatele coraz częściej dożywają 80-85 roku życia, stary system emerytalny jest niefinansowalny. I o tym trzeba głośno mówić. Po jesieni 2011 roku, ktokolwiek nie będzie tworzył rządu, będzie miał przed sobą 3 lata bez żadnych wyborów. Te trzy lata trzeba wykorzystać do reformy także systemów socjalnych. Głęboko wierzę w to, że Polska stoi u progu czasów, które mogą stać się złotą dekadą. Wciąż odnotowujemy wzrost gospodarczy, system emerytalny jeszcze działa, ciągle jesteśmy społeczeństwem młodym, głodnym sukcesu i na dorobku, gotowym do poświęceń. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do świadczeń socjalnych, które opóźniają rozwój gospodarczy we Francji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii. I to jest nasza szansa. Ale trzeba jej pomóc. Nie podjęcie tych wyzwań po jesieni 2011 r. oznaczałoby, że będziemy się cofać.

Pozostało 86% artykułu
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Media
Solorz miał nosa kupując Interię. Najnowszy ranking polskich wydawców internetowych