Pod względem udziału sprzedaży internetowej w handlu detalicznym Polska jest ciągle na dalekich pozycjach. Ale szybko rozwijają się u nas niektóre usługi niszowe. Hitem ostatnich lat są internetowe kantory wymiany walut, które pośredniczą w transakcjach pomiędzy osobami chcącymi sprzedać obcą walutę a chętnymi do jej kupna. Jest ich już ponad 20, a największe mają obroty liczone w miliardach złotych rocznie.
Z badania TNS Pentor wynika, że tego typu serwisy zna 30 proc. kredytobiorców i 42 proc. firm. Wiatru w żagle dostały, gdy weszła w życie zmiana prawa umożliwiająca kredytobiorcy spłacanie kredytu także bezpośrednio w walucie, w jakiej został zaciągnięty, a nie automatycznego przeliczania przez bank wartości raty na złotówki.
– Platforma wymiany walut oparta na prywatnych ofertach użytkowników, gdzie sami ustalają oni kursy, była innowacyjna nie tylko w Polsce. Przyjęty przez nas model nie miał odpowiednika na rynku światowym, który dawałby pewność, że taka formuła zadziała – mówi Tomasz Dudziak, założyciel Walutomat.pl.
Tylko przez ten serwis od powstania w marcu 2009 r. użytkownicy wymienili waluty o wartości 5 mld zł, oszczędzając w stosunku do kursów stosowanych przez banki ponad 135 mln zł. – Przy wymianie 100 tys. zł na euro można zaoszczędzić ponad 2,5 tys. zł. Oczywiście przy większych kwotach oszczędności są jeszcze większe – mówi Dagmara Malinowska, dyrektor serwisu Walutomat. Firma podaje, że z jej usług korzysta regularnie ponad 5 tys. przedsiębiorstw i 55 tys. osób prywatnych.
Z kolei InternetowyKantor.pl podaje, że korzyści z wymiany waluty w Internecie to oszczędność rzędu 3–6 proc. Serwis informuje, że za jego pośrednictwem wymiana walut ma już wartość ponad 2 mld zł, a oszczędności użytkowników przekroczyły 54 mln zł.