Tworzy ona pojęcie europejskiej licencji, która ma ułatwić serwisom oferującym pliki muzyczne kupowanie utworów i rozliczanie należności za nie. — Dyrektywa skutecznie będzie chronić interesy autorów a odbiorcom da dostęp do legalnej muzyki w całej Europie — oceniła Marielle Gallo, francuska eurodeputowana, sprawozdawczyni nowej legislacji.
Dyrektywa ma dwa główne elementy. Jeden to uregulowanie zasad funkcjonowania organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ) prawami autorskimi, takich jak polskie ZAIKS, ZPAV, SAWP, czy STOART. — Ich działalność będzie bardziej przejrzysta, co obejmie obowiązkową publikację w internecie informacji finansowych, informacji o reprezentowanych autorach itp. —mówi "Rz" Piotr Borys, eurodeputowany PO, członek Komisji Prawnej PE.
Tak uregulowane OZZ będą mogły sprzedawać prawa autorskie do zarządzanych przez siebie utworów na terytorium więcej niż jednego państwa UE. A najlepiej w całej UE, co jest drugim elementem dyrektywy. — Dziś serwisy muzyczne muszą przebijać się przez skomplikowaną sieć narodowych systemów praw autorskich — tłumaczy Borys
Według Komisji Europejskiej w UE działa ok. 250 OZZ. Rocznie zbierają one ok. 6 mld euro, przy czym znakomita większość tantiem idzie do 70 największych. Teoretycznie już dziś OZZ mogłyby sprzedawać licencje na różne kraje. Wiele z nich nie jest jednak w stanie tego robić, nie ma odpowiednich systemów informatycznych, który mogłyby przetwarzać dane dostarczane im przez serwisy muzyczne, takie jak iTunes, YouTube, czy Spotify.
Unijni legislatorzy mają nadzieję, że nowe regulacje dla OZZ, nowe wymagania finansowe i organizacyjne, ucywilizują ich działalność i sprawią, że na rynku pozostaną te zdolne do funkcjonowania w erze cyfrowej. Będzie im się opłacało unowocześnić, żeby reprezentować interesy autorów również poza rynkiem krajowym.