RZ: Zarząd TVP potwierdził, że planuje start telewizyjnej platformy cyfrowej w przyszłym roku. Zdziwiła pana ta informacja? Jest dziś w Polsce miejsce na czwartą platformę?
Dominik Libicki:
Podobne pytania padały, kiedy w październiku 2006 roku startowała platforma „n”. A potem okazało się, że od tego czasu do dzisiaj pozyskaliśmy ponad 1,3 mln nowych abonentów, a „n” – 320 tys. Wejście na rynek nowego gracza pozwoli ten rynek poszerzyć. Ale żeby uruchomić nową platformę z sukcesem, trzeba zaoferować klientom coś wyjątkowego, czego na rynku jeszcze nie było. Pytanie, co takiego chce im zaoferować TVP.
Być może niską cenę, bo według nieoficjalnych zapowiedzi opłata za korzystanie z platformy TVP może wynosić tylko kilka złotych miesięcznie.
Ale co za tę cenę TVP zaproponuje. Jako lider rynku, jeśli chodzi o liczbę klientów, mamy maksymalnie niskie koszty stałe w przeliczeniu na abonenta. W startującej platformie te koszty będą gigantyczne. Czy telewizja publiczna jest w stanie dokładać co roku do tego projektu dziesiątki czy wręcz setki milionów złotych? Nigdy nie zostało powiedziane, do czego TVP jest potrzebna własna platforma. Za chwilę się okaże, że powstaje po to, żeby dystrybuować kanały tematyczne TVP, a Cyfrowy Polsat ma przecież wynegocjowaną umowę na dystrybuowanie kanałów tematycznych telewizji publicznej, w tym TVP Sport. Jej warunki zostały zatwierdzone przez zarząd i dział prawny TVP. Z niewiadomych przyczyn do dziś TVP nie podpisała tej umowy, tym samym rezygnując z blisko 2,2 miliona potencjalnych odbiorców.