[b][link=http://blog.rp.pl/salik/2009/06/24/wielcy-stratedzy-z-niewielka-determinacja/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Taki wniosek można wysnuć z przyspieszonej cyfryzacji, której jesteśmy świadkami. Już co piąty Polak może odbierać cyfrową telewizję, choć ani ten, ani poprzedni rząd nie spłodziły planu cyfryzacji kraju.
Dotychczas w Polsce było na odwrót. Para szła w gwizdek, czyli tworzenie stosów strategii, które po kilku latach stawały się przestarzałe lub były zmieniane przez kolejnych polityków, którzy dorwali się do władzy. Jeszcze pół biedy, gdy poprawiali, bo coś obiektywnie zepsuto, gorzej, że zwykle poprawiali, bo uważali, iż wiedzą lepiej niż poprzednicy.
Sztandarowym przykładem takiej strategiomanii są kolejne dokumenty na temat informatyzacji państwa, czyli zbiory wytycznych i szczytnych celów, które bez rozporządzeń i przetargów są niczym więcej niż tylko zestawem pobożnych życzeń. Marne pocieszenie, że nie jesteśmy w tym odosobnieni, bo równie życzeniowym dokumentem jest np. słynna unijna strategia lizbońska, której istnienie sprowadza się właściwie tylko do jej ciągłego uaktualniania.
Tymczasem determinacja i chęci zamiast strategii mogą się w polskich warunkach sprawdzić na wielu polach. Przy budowie dróg, stadionów, reformie służby zdrowia czy nawet (a może zwłaszcza) osiąganiu sportowych sukcesów, których my Polacy tak łakniemy. Tyle że w Polsce wciąż jest więcej strategii niż determinacji.