Konkurs na zagospodarowanie czterech miejsc, jakie zwolnią się w ofercie naziemnej telewizji cyfrowej, wzbudził ogromne zainteresowanie nadawców – zgłoszeń jest już 17. Nowe stacje zostaną bowiem dodane do usługi już w 2014 r., czyli w rok po tym, jak zastąpi ona już całkowicie obecne nadawanie analogowe.
Nadzieja na zyski
Choć w pierwszym roku nadawania takiego kanału nadawca musi się liczyć z wydatkiem rzędu ok. 20 mln zł, a perspektywy dla rynku reklamy telewizyjnej są mało optymistyczne, nadawcy najwyraźniej wierzą, że uda się na nim wydrzeć reklamowe budżety dla nowych stacji kosztem obecnych największych naziemnych graczy (czyli TVP 1, TVP 2, TVN i Polsatu).
– Kluczowa będzie odpowiedź na pytanie o przyszłą ofertę tych stacji. Gros gospodarstw odbiera już płatną telewizję kablową lub satelitarną i mają dostęp do setek rozmaitych kanałów. Z tego punktu widzenia żadna ze stacji oferowanych w ramach naziemnej telewizji cyfrowej nie oferuje niczego nowego – mówi Piotr Bieńko, prezes domu mediowego Codemedia.
Według Łukasza Szurmińskiego, medioznawcy z Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, żeby na serio zawalczyć o widzów, obecna oferta programowa stacji już nadawanych w ramach trzech pakietów naziemnej telewizji cyfrowej będzie musiała się zmienić.
– Na początkowym etapie uruchamiania naziemnej telewizji cyfrowej, kiedy gros widzów w większych miastach odbiera płatną telewizję i nowa naziemna oferta ma docierać do mniej zamożnego odbiorcy, jakoś funkcjonuje. Ten początkowy etap może sprzyjać improwizacji – mówi Szurmiński.