I rzeczywiście tak jest. Na płycie nie ma nic nowego. Ballady opowiadają o historii, którą znamy chociażby ze szkolnych podręczników.
Jednak ludzkie dramaty opowiedziane słowami piosenki poruszają, skłaniają do zastanowienia nad losem tych, którzy „walczyli za kraj w potrzebie”. Skąd pomysł na płytę? Jak twierdzi Makowiecki, tragedia smoleńska przypomniała nam o tradycyjnych wartościach. I dlatego postanowił opróżnić zakurzone szuflady, a z nich wyciągnął zestaw piosenek przypominających o patriotyzmie, wojnie, Katyniu. Postanowił o tym zaśpiewać, bo – jak uznał – w jego wieku nie wypada już śpiewać o głupotach.
Na tej płycie na szczególną uwagę zasługuje piosenka „Katyń 1940 (ostatni list)”. Ballada jest listem żołnierza, który pisze do rodziny tuż przed śmiercią. „Skreślam dziś do ciebie kilka słów. Chociaż wiem nie dojdą pewnie znów. Piszę stąd do ciebie ten ostatni raz żegnaj już kochanie na mnie czas (…) Synek pewnie urósł za mnie przytul go. Teraz jeszcze trudniej odejść stąd (…)”.
Te słowa poruszyły wielu słuchaczy oraz internautów (utwór jest dostępny na YouTube). Jeden z nich pisze: „Naprawdę poruszające. Czuję zawsze głęboki podziw i szacunek dla twórców, którzy potrafią wywołać u mnie »gęsią skórkę«, nie używając werbli i fanfar i gromko brzmiących frazesów. Oszczędna muzyka (niedokończone frazy, dźwięki domyślne, cicho brzmiące instrumenty akustyczne lub nietypowe itp.) i zwyczajne (lecz nie proste!) słowa opowiadające niezwykłe historie trafiają mnie najgłębiej”.
Podobnych słów uznania Lech Makowiecki dostał więcej, co – jak sam pisze – „daje nadzieję, że to przesłanie nie trafia w próżnię”.