Najpierw dobra: na szczęście ukazują się jeszcze świetne książki dla niezbyt starego czytelnika i w dodatku nie mają nic wspólnego z pomrocznością jasną wilkołaka w półmroku albo zaćmieniem mózgu wampira w słońcu. A teraz zła: żeby taką książkę wydać po polsku, trzeba było sięgnąć po nowość sprzed ponad pół wieku.
„Dziewiąty Legion", pierwszy tom uroczego cyklu Rosemary Sutcliff o zmierzchu władzy Rzymian w Brytanii, ukazał się w roku 1954, kiedy wzorcem powieści o starożytności były książki Roberta Gravesa (od „Ja, Klaudiusz" po „Belizariusza"), a typowym filmem o Rzymie „Juliusz Cezar" (1953) Josepha L. Mankiewicza według Szekspira (z obciachowymi dekoracjami, ale za to z wielką rolą Marlona Brando jako Marka Antoniusza).
Angielska pisarka poszła w zupełnie inną stronę, bo nie interesują jej bizantyjskie spiski i dumne przemowy senatorów. Napisała za to serię świetnych książek przygodowych, w których wiarygodni bohaterowie wędrują przez rzetelnie odtworzony świat późnego antyku. W tomie pierwszym rzymski centurion wyprawia się daleko za mur Hadriana, by wyjaśnić zagadkę zaginięcia Dziewiątego Legionu, w kolejnych czytamy o wyjściu Rzymian z Brytanii, a potem o mrocznych wiekach po ich odejściu.
Książki opatrzono w oryginalne ilustracje C. Waltera Hodgesa, który zrobił dla cyklu Sutcliff to, co Pauline Baynes dla „Kronik Narni" C.S. Lewisa.
Książki Rosemary Sutcliff czyta się świetnie także dlatego, że pochodzą z czasów przedinflacyjnych – epoki, kiedy nie znano jeszcze zjawiska gigantycznej nadprodukcji dóbr kultury masowej. Nie trzeba się więc było licytować z tysiącami konkurentów na historie coraz głośniejsze, brutalniejsze i głupsze. Efekt? Znakomity. Powieści napisano z szacunkiem dla inteligencji czytelnika, bez wpadania w łatwiznę dopisywania kolejnych tomów z tymi samymi bohaterami. Sutcliff za każdym snuje inną historię. No i tym, co wprawia losy bohaterów w ruch, nie są piramidalnie bzdurne spiętrzenia nieprawdopodobieństw, tylko sprawy proste – honor, rodzina, wierność, przyjaźń. Ekranizacja tomu pierwszego już jest w drodze z Hollywood na nasze ekrany. Wujek Dobra Rada podpowiada – zostańcie przy książce.